środa, 27 marca 2013

#5. Louis cz. II



„Nigdy nie była tak rzetelnie przeświadczona, że mogłaby go pokochać, jak teraz, kiedy wszelka miłość musiała być daremna.”
(Jane Austen)


 -Caroline! – biegłaś przez korytarz wykrzykując imię dziewczyny.
Nagle zobaczyłaś przyjaciółkę, która zawzięcie kłóciła się z Braniem (Facetem, który wziął cię za stylistkę).
-Ale niech mnie pan puści! Co pan robi?! – awanturowała się nieźle skołowana Caroline. – {T.i.}! O matko… Wytłumaczysz mi, co jest tutaj grane?
-No właśnie. Co ona tutaj robi? Miałaś nie przyprowadzać znajomych! Niedługo cały Nowy Jork zleci się za kulisy… - gorączkował się Brian.
-Spokojnie, ona… jest moją pomocnicą! – palnęłaś.
Caroline wytrzeszczyła na ciebie oczy.
-Kim? – zapytali jednocześnie twoi rozmówcy.
-Oj… Caroline… No przecież przyszłaś tutaj ze mną, żeby ubrać chłopców, prawda? – mówiłaś tonem, jakbyś nauczała sześcioletnie dziecko, jednocześnie miażdżąc wzrokiem dziewczynę.
-T-taa… - wydukała tylko w odpowiedzi.
-No właśnie. Więc my już sobie pójdziemy i posiedzimy grzecznie za kulisami…
Chwyciłaś koleżankę za rękę i pociągnęłaś za sobą, czując podejrzliwy wzrok mężczyzny.
Po chwili znalazłyście się w pustej garderobie.
-Mamy kłopoty, prawda?


***


Dziewczyna słuchała twojej opowieści z otwartymi ustami. Cała aż trzęsła się z emocji.
-Tylko się tak nie podniecaj, bo znowu zrobi ci się niedobrze! – rzuciłaś śmiejąc się.
-Ja… Nie no, nie wierzę… - jąkała się.
Tobie samej również nie było łatwo uwierzyć, w to, co się stało. Nawet w najśmielszych marzeniach nie przypuszczałaś, że coś takiego przydarzy się właśnie wam!
Chłopcy śpiewali jak zaczarowani. Wy też śpiewałyście za sceną. No, generalnie skrzeczałyście, jak wrony, ale byłyście takie szczęśliwe, że wcale nie przeszkadzało wam, że ktoś z personelu może was usłyszeć.
Zespół zagrał jeszcze parę piosenek i porozdawał autografy. Po chwili zobaczyłaś nieco zmęczoną, ale uśmiechniętą twarz Niall’a wychylającą się zza sceny. Za nim kroczyła cała reszta.
-No i jak? Podobało ci się? – zapytał Zayn. – O, widzę, że mamy jeszcze jednego VIP-a. – zaśmiał się.
Caroline poczerwieniała jak burak i wydukała, jakby w transie:
-Zaaaayyyynnnn…
-Taa… - zaśmiał się jeszcze głośniej. – A to Harry, Louis, Niall i Liam. – przedstawił kolegów.
-Oooch… Chyba znów mi słabo… - jęknęła, po czym opadła ciężko na kanapę.
-No. To kto ma ochotę na imprezę? – zapytał Liam.
-O… No to w takim razie my już sobie pójdziemy… - zaczęłaś niepewnie.
-Och, nie chcecie z nami zostać? Będzie fajnie! – przerwał ci Niall.
-Y?! – pisnęła Caroline, po czym ponownie opadła na sofę, z której chwilę temu udało jej się dźwignąć na drżących nogach.
-No… Skoro nie macie nic przeciwko…
-Będzie super, zobaczycie. – puścił wam oczko Zayn.


***


Chłopaki zabrali was do dużej, oświetlonej światełkami sali.
-Zawsze robią nam takie imprezy, po koncertach. – wyjaśnił Zayn, który najwidoczniej wziął sobie za cel przybliżyć wam tajniki życia celebrytów. – Ludzie z ekipy są naprawdę świetni!
-Powiedz, jak to jest występować przed tyloma ludźmi? – zagadnęła twoja, nieco już ośmielona towarzyszka.
-Och, to wspaniałe uczucie! – kontynuował chłopak. – Stoisz przed tyloma ludźmi, mając świadomość, że czekali w kilkugodzinnych kolejkach, tylko po to, żeby zobaczyć cię na żywo… Nasi fani są naprawdę wspaniali. Chciałbym poznać ich wszystkich z osobna…
Po chwili dołączyliście do reszty chłopców. Niall właśnie zajadał się smakołykami, Liam tańczył z Daniele, a Harry i Louis prowadzili rozmowę gestykulując żywo.
-Hej, chłopaki!- zawołał Zayn. – Zajmiecie się naszymi koleżankami?
-Jasne! – wybełkotał Niall z buzią pełną pieczonych ziemniaków.
-I jak? – zapytał Louis podchodząc do ciebie.
-Och, byliście niesamowici!
-Cieszę się, że ci się podobało. – zaśmiał się chłopak, widząc, jak bardzo wszystko przeżywasz. 
-Jak mogło by być inaczej?
Rozmawialiście w najlepsze, kiedy podeszła do was jakaś dziewczyna…:
-Hej, Lou! – krzyknęła z daleka.
-Eleanor! – uśmiechnął się chłopak. – Poznaj, to jest {T.i.}, nasza nowa stylistka.
Nagle poczułaś coś dziwnego w środku… Jakby ktoś zdjął ci z oczu różowe okulary.
-H-hej… - wykrztusiłaś z siebie.
-Miło mi. – rzuciła dziewczyna. – A teraz wybacz, ale porwę Louisa…
Pociągnęła go za rękę i po chwili znikli w tłumie zaproszonych gości. Stałaś sama z przygryzioną wargą. No tak… Eleanor. Ale… przecież co cię to obchodziło? To byłoby nieco dziwne gdyby taki chłopak jak Lou był singlem…
-Hej, mała! Co jest, ducha zobaczyłaś? – Harry pomachał ci ręką przed oczyma.
-Wybacz, zamyśliłam się trochę.
Chłopak spojrzał na ciebie nieodgadnionym wzrokiem.
-O! Leci moje ulubiona piosenka! Chodź na parkiet, nie daj się prosić! – uśmiechnął się zachęcająco.
-Czemu nie? Chętnie.
W chwilę potem tańczyliście do przyjemnej muzyki płynącej z głośników. Obok was zobaczyłaś rozpromienioną Caroline, która razem z Zaynem wykonywała dzikie podrygi.
Wieczór był prawie idealny. Prawie. Łudziłaś się, że wszystko jest w porządku, ale tak naprawdę nie było. Poczułaś coś do tego chłopaka, odkąd tylko zamieniłaś z nim pierwsze zdanie. Wmawiałaś sobie, że wszystko jest po staremu, ale nie mogłaś znieść myśli, że teraz tańczył gdzieś do romantycznej muzyki z nią…. Nie była brzydka, ale i tak nie dość dobra dla niego.
 Grubo po północy zakomunikowałaś, że trzeba wracać. Caroline opierała się rękami i nogami, ale po długich namowach, tłumaczeniach i obietnicy sprezentowania dużej tabliczki Milki dziewczyna uległa.
-To my się będziemy zbierać! – rzuciłaś na pożegnanie.
-Czekajcie chwilę. – wysapał Liam biegnący w waszą stronę. – Czyli co? Chcecie nas dalej ubierać, no nie? – zapytał, jakby z nadzieją w głosie.
-No jasne! – wypaliła Caroline, zanim zdążyłaś otworzyć usta.
-Świetnie. To w takim razie my z Niallem urobimy Briana i załatwione.
-Nam w końcu nie odmówi. – puścił wam oczko blondyn. – Macie tutaj nasze numery. Zadzwońcie rano, to omówimy szczegóły.
Pożegnałyście się z chłopakami (w tym z Louisem, który zachowywał się nieco… nieswojo. Albo to tylko przez to zmęczenie tak ci się wydawało…) i pijane szczęściem pognałyście do mieszkania.
Czułaś, że nie zmrużysz tej nocy oka.


***


„Boże, spraw, żeby to nie był sen” – pomyślałaś, zanim otworzyłaś oczy. Twoja komórka zawibrowała, a na ekranie wyświetlił się napis: Niall. „Dzięki, Boże.”. Uśmiechnęłaś się sama do siebie i odczytałaś wiadomość:
Hej, mała! Jak tam, wyspana? Posadę u nas masz załatwioną, Brian nie miał żadnych obiekcji ;) A! I jeszcze jedno. Dzisiaj wypadają urodziny Liama, więc przydałoby się coś zorganizować. Możemy liczyć na ciebie i Caroline?
No tak! 29 sierpnia! Jak mogłaś zapomnieć…
No jasne! :D – wystukałaś n telefonie, po czym rzuciłaś w przyjaciółkę poduszką:
-Wstawaj, śpiochu! Już dziesiąta!
-Zostaw mnie samą z Zaynem…! – wybełkotała z twarzą wtuloną w materac.
-Musimy pomóc chłopakom zorganizować imprezę dla Liama! – krzyknęłaś.
-Mmmm….
-No wstawaj! – spróbowałaś ponownie zwlec ją z łóżka. – No dobra… Zrobię naleśniki z nutellą…
-Ktoś tutaj powiedział „nutella”?! – krzyknęła całkiem już rozbudzone przyjaciółka.


***


-No dobra, gdzie to powiesić? – zapytałaś Harrego, podtrzymującego taboret, na którym stałaś.
-Tutaj będzie dobrze…
Razem z Harrym rozwieszałaś ozdoby w domu Liama, który aktualnie został zwerbowany przez Zayna do „niezwykle ważnego zadania”. Poczułaś niesamowite zapachy dobiegające z kuchni okupowanej przez Nilla, Louisa i Caroline.
-Jak wam idzie? – krzyknął Lou.
-Już prawie kończymy! – odpowiedziałaś.
-Musimy się pośpieszyć. Zayn napisał, że Liam zaczyna się wkurzać.
-Co oni właściwie robią? – zapytałaś.
-Zayn zabrał Liama do centrum handlowego, żeby pomógł mu wybrać nowy T-shirt…
-Co w tym takiego „niecierpliwiącego”? – zaśmiałaś się.
-Nie byłaś jeszcze na zakupach z Zaynem… - powiedział Harry.
-Okej, gotowe.
Rzuciłaś krytyczne spojrzenie na wasze dzieło. Dom wyglądał naprawdę prześlicznie. Cieszyłaś się, że możesz brać udział w przygotowaniach.
-O nie! – usłyszałaś Nialla. – Gdzie się podziały babeczki… Byłem pewien, że postawiłem je tutaj!
-Caroline… - rzuciłaś z wyrzutem.
-Ale o co chodzi? – odpowiedziała, wychylając swoją umorusaną czekoladą twarz zza kuchennych drzwi.
-Następnym razem nie wpuszczajcie jej do kuchni polubownie…


***


-Zayn, co jest grane?! – dobiegł was z dołu głos jubilata.
-NIESPODZIANKA!!! – ryknęliście wyskakując zza mebli.
-Nie…!
Na twarzy Liama wykwitł wielki uśmiech.
-Jesteście niemożliwi! – zaśmiał się.- Tylko mam jedną obiekcję… Następnym razem nie każcie mi jechać na zakupy z nim! – powiedział wskazując na uśmiechniętego od ucha do ucha Zayna.
W salonie zgromadziło się całkiem sporo gości, w tym Eleanor. Ale nie miałaś zamiaru zaprzątać sobie tym głowy. Miałaś zamiar tego wieczoru bawić się świetnie i nikt, ani nic nie było w stanie tego zepsuć.
Zabawa rozkręciła się i już po niedługim czasie wszyscy podrygiwali do muzyki z zamontowanych przez ciebie i Harrego głośników.
Jak to na każdej imprezie, co tu dużo gadać, był też alkohol. Spoko alkoholu…
A ty nie żałowałaś sobie drinków, jak zresztą cała reszta. Caroline ulotniła się gdzieś. Co ciekawe Zayna też nie było w zasięgu wzroku. Tańczyłaś z Niallem do rytmu  „Troublemaker” Olly’ego Murs’a, a Harry podrywał jakąś dziewczynę przy barku. Ale gdzie był Louis?
-Eleanor!!! – z zamyślenia wyrwał cię zrozpaczony głos chłopaka.
Serce zabiło ci mocniej. Spojrzałaś w stronę, z której dobiegał głos. Zamurowało cię.
-Eleanor…  

„Mam tak wiele, a uczucie do niej pochłania wszystko; mam tak wiele, a bez niej wszystko staje się niczym.”
(Johann Wolfgang Goethe)

Lady Jocker 

_____________________

Jak obiecałam, tak dodaję. Mam nadzieję, że was zaciekawiłam i zachęciłam do dalszego śledzenia losów Lou. 
Liczę, na wasze zainteresowanie i komentowanie naszych imaginów. Szczerze mówiąc, trochę nas zasmuciłyście brakiem komentarzy pod czwartym fam-ficem. Tym razem na was liczymy. Nie zawiedziecie nas, prawda? ;) 
Na koniec chciałyśmy powiadomić was, że co dziesiąte opowiadanie będzie naszym wspólnym dziełem :D 
Trzymajcie się ciepło :) 

P.S. Proszę wspomóżcie nas lajkami!!! :  KLIK!

4 komentarze:

  1. Dlaczego?! Dlaczego w tym momencie?! Bardzo lubię ten imagin jest bardzo wciągający. :)
    Cieszę się, że trafiłam na waszego bloga <3

    OdpowiedzUsuń
  2. Sorki za to, że to już drugi komentarz ale...
    Razem z moją współwariatką nominowałyśmy waszego blogaa do Versatile Blogger Award. :)
    Więcej informacji ---> http://kiziaigieniaprzedstawiaja.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  3. Hej. Bardzo spodobał mi się wasz blog z imaginami. Przeczytałam wszystkie i muszę powiedzieć, że zostanę waszą stałą czytelniczką. Wasze historie są oryginalne i ciekawe. Nie przesłodzone, a dosyć realistyczne za co macie u mnie dużego plusa. Wygląd bloga również zasługuje na pochwałę, bo jest prześliczny. Tak więc pokłony dla Early Grey, bo ma wielki talent :)
    Co do imagina z Lou to jest CUDNY. Szkoda tylko, że skończyłyście w takim momencie. Eh... Czekam z niecierpliwością na kolejny. Pozdrawiam i życzę weny ~felicity.

    OdpowiedzUsuń
  4. Świetna część! I dzięki temu zakończeniu jeszcze bardziej podsyciłaś moją ciekawość na to, co będzie się działo dalej :D
    Mam nadzieję, że wkrótce dodacie kolejnego imagina - trzymam was za słowo i jeszcze w tym tygodniu pojawi się drugie opowiadanie od Chaby Baby! :)

    OdpowiedzUsuń