"Chce tylko, by spoglądała na
mnie życzliwiej, uśmiechała się i rumieniła przy mnie, by zawsze zajmowała
mi krzesło obok siebie oraz rozpromieniała się, kiedy na nim usiądę i zacznę
rozmowę. By myślała tak jak ja, interesowała się wszystkim, co do mnie należy
i co mi sprawia przyjemność, próbowała mnie zatrzymać dłużej (...),
a po moim wyjeździe czuła, że już nigdy nie będzie szczęśliwa. Niczego
więcej nie pragnę."
(Jane Austen)
Nie ma nic piękniejszego niż
londyńskie, rozgwieżdżone niebo nocą… Ale nawet ten widok nie był w stanie
poprawić humoru {T.i.}, która z kwaśną miną wracała do domu po kolejnym ciężkim
dniu. Każdą chwilę spędzała nad górą podręczników i zeszytów. Ostatni wieczór w
gronie znajomych spędziła jakiś miesiąc temu. Czuła, że studia wysysają z niej
wszystkie soki. Teraz szła jasno oświetlonymi ulicami miasta, myśląc o
czekającej ją sesji. Przysiadła ciężko na ławce przed pobliską kafejką i głośno
westchnęła.
-Hej, piękna! Mogę się dosiąść? –
usłyszała obok siebie męski głos.
-Kim jesteś, nie znam cię. –
rzuciła zimno w stronę chłopaka.
-Ach… - nieznajomy zrobił nieco
zdziwioną minę.
-A co, powinnam? Ach, chodzimy
razem na zajęcia? – spekulowała.
-No, nie sądzę… - odpowiedział. –
Dlaczego masz taką kwaśną minę? Może miałabyś ochotę na drinka? – uśmiechnął
się zadziornie.
-Dlaczego mam pić alkohol w
środku nocy z obcym człowiekiem? – odparła.
-Moglibyśmy się lepiej poznać… -
zaczął.
-Ach. No tak. Mogłam wcześniej o
tym pomyśleć. A więc jeżeli myślisz, mój drogi nieznajomy, że wyrwiesz mnie na
jedną noc w zamian za kieliszek Martini, to się grubo mylisz. – rzuciła, po
czym poderwała się z krzesła i nic nie mówiąc oddaliła się.
Chłopak siedział na miejscu z
nieodgadnioną miną i podążał wzrokiem za jej oddalającą się postacią.
***
Dni mijały szybko i egzaminy
zbliżały się nieubłaganie. {T.i.} wraz ze swoją przyjaciółką spieszyła na
zajęcia na drugie piętro:
-Uczyłaś się cokolwiek? –
zapytała Amelia z żałosną miną.
-Próbowałam… ale ten materiał
jest nie do ogarnięcia!
Dziewczyna przytaknęła gorliwie,
po czym obie zajęły miejsca w sali.
-Moi drodzy… - rozległ się
donośny głos profesorki. – Chciałabym ogłosić, że nasza uczelnia została
wybrana do wzięcia udziału w pewnym przedsięwzięciu…
-O matko… pewnie znów chodzi jej
o jakieś nudne zajęcia pozalekcyjne… - westchnęła {T.i.}
-Nigdzie nie idę! Mam dosyć
obowiązków. – dodała Amelia.
-…a więc organizujemy konkurs, w
którym nagrodą będzie profesjonalny kurs śpiewu u jednego z najsłynniejszych
wokalistów ś w i a t a ! – mówiąc to kobieta była tak rozpromieniona i
podekscytowana, jakby miało się okazać, że przechodzi na wcześniejszą
emeryturę.
-Śpiewu… - powtórzyła {T.i.} jak
w transie.
-O matko! To coś dla ciebie!
Musisz się zgłosić! – emocjonowała się przyjaciółka.
-… eliminacje odbędą się za
tydzień w szkolnej auli. Zachęcam do udziału! Takiej okazji nie można
zmarnować!
***
-No dobra, tylko się nie
denerwuj. – pocieszała {T.i.} przyjaciółka.
-Trzymaj kciuki… Musi się udać. –
odparła dziewczyna stojąc za kulisami i czekając na swoją kolej.
-Panu już dziękujemy. – dobiegł
je głos ze sceny.
-Nie są zbyt łaskawi… -
westchnęła {T.i.}
-No bo ten chłopak był
beznadziejny! – rzuciła dziewczyna. – Ty jesteś o niebo lepsza. No! Idź, twoja
kolej!
Studentka wyszła na środek
dzierżąc mikrofon w drżącej dłoni.
-Przedstaw się. – poprosiła
jurora.
-Jestem {T.i} i chciałabym
zaśpiewać dzisiaj utwór „Stay” Rihanny.
-Prosimy. – odrzekła kobieta za
biurkiem.
- All along it was a fever, a cold sweat hot
had a believer – zaczęła dziewczyna.
Jurorka w okularach uśmiechnęła
się znacząco i spojrzała na kolegę siedzącego obok.
Piosenka dobiegła końca, a {T.i.}
stała na scenie oczekując komentarza.
-Cóż… Muszę powiedzieć, że mile
nas zaskoczyłaś. – zaczęła elegancko ubrana kobieta. – Na razie dziękujemy.
Następny proszę!
Uczestniczka na nogach jak z waty
zeszła ze sceny:
-Jak było?
-Niesamowicie! Nie wiem, czy to
możliwe, ale poszło ci jeszcze lepiej niż na próbach! – emocjonowała się
Amelia.
-Myślisz, że mam jakieś szanse?
-Kto, jak nie ty? – obdarzyła ją
ciepłym uśmiechem. – No, a teraz chodźmy to uczcić dużą porcją lodów.
***
Ten dzień w końcu musiał nadejść.
Przyjaciółki, zresztą jak i reszta ludzi na uniwerku szykowały się na niego jak
na wojnę. T e s t y .
Studenci zajęli miejsca. Po
chwili aulę wypełnił odgłos długopisów szurających po papierze i pojedyncze
westchnienia egzaminowanych. Po, jakże wyczerpujących, dwóch godzinach było już
po wszystkim.
-To niesamowite: Cały rok
poświęcasz się nauce, żeby potem napisać dwugodzinny test, a kolejnego dnia nic
już z tego wszystkiego nie pamiętać. – zaśmiała się Amelia, którą powoli zaczął
opuszczać stres.
-Cieszę się, że to już za nami. –
odetchnęła ciężko koleżanka.
-Co tam tak tłoczno?
-Hm… Może jakieś wyniki
wywiesili… - spekulowała {T.i.}.
-Jakie wyniki? Dopiero wyszłyśmy
z egzaminu! Chodź, sprawdzimy, co jest grane. – rzuciła, po czym pociągła
towarzyszkę za rękę.
-Przepraszam. Możecie się trochę…
przesunąć? Przepraszam!
-Tak niczego nie załatwisz. –
odparła Amelia, po czym wepchnęła się razem z dziewczyną w tłum, rozpychając
się na boki łokciami. – O matko!!!
-Co jest?!
-Wygrałaś! – krzyknęła.
-Co?! Pokaż mi tą listę! –
dziewczyna nie mogła uwierzyć własnym oczom. Na kartce widniało jej nazwisko!
***
-No idź już, bo się spóźnisz! –
Amelia była równie podekscytowana, jak {T.i.}. – Jak tylko wyjdziesz zadzwoń
natychmiast! Taka jestem ciekawa, kto cię będzie uczył…
-Zadzwonię, obiecuję. –
uśmiechnęła się koleżanka, po czym zarzuciła na ramię plecak i wybiegła z
mieszkania.
Ze swoim nauczycielem miała
spotkać się w domu prywatnym. Trochę czasu zajęło jej znalezienie adresu, i gdy
dotarła na miejsce była już sporo spóźniona. Podenerwowana wcisnęła guzik
dzwonka. Drzwi uchyliły się i ujrzała w nich…
-Witaj! - … owego „nieznajomego”
chłopaka.
-T-to ty?! Czy to ma być jakiś
żart? – dziewczyna był w niemałym szoku.
-Spokojnie. – roześmiał się
chłopak. – To ja będę z tobą pracował… No, chyba, że uciekniesz.
-Ale… Kim jesteś? – zapytała
zbita z tropu.
-Jestem Harry. – odparł
wyciągając rękę.
-Harry…?
-Harry Styles z One Direction,
albo jak wolisz “natrętny nieznajomy z ulicy”.
-Ukartowałeś to? – zapytała
podejrzliwie.
-Cóż, powiedzmy, że trochę
pomogłem losowi. – odpowiedział. – To co, wejdziesz do środka, czy będziemy tak
stać w drzwiach?
Dziewczyna niepewnie przekroczyła
próg:
-Dlaczego to zrobiłeś?
-Jeżeli odpowiem, że od
pierwszego spotkania dostrzegłem w tobie talent muzyczny, to mi nie uwierzysz,
prawda.
-Nie. – pokiwała przecząco głową.
-Dobra, więc będę szczery. Wtedy,
kiedy cię spotkałem wpadłaś mi w oko i nie ukrywam, że się tobą
zainteresowałem. Nie spodziewałem się jednak, że zachowasz się w taki sposób!
Wszystkie laski naokoło piszczą na mój widok już z odległości kilometra. Zaintrygowałaś
mnie i… no i chciałem znaleźć sposób, żebym mógł cię lepiej poznać.
{T.i.} patrzyła na niego z
dziwaczną miną:
-Mam przez to rozumieć, że
kompletnie nie potrafię śpiewać i wygrałam tylko dlatego, że ty tak chciałeś?
-Nie, skądże! Jurorzy byli tobą
oczarowani, sami mówili. – zaprzeczył szybko.
-Wiesz, to wszystko wydaje mi się
bardzo podejrzane.
-Nie chcesz, żebym cię uczył?
Dziewczyna przygryzła wargę w
zamyśleniu. Taka okazja mogła się już więcej nie powtórzyć.
-Jakoś z tobą wytrzymam…Ale łapy
przy sobie!
-Okej, okej… - zaśmiał się Harry.
– Ale ty nadal się nie przedstawiłaś.
-Jestem {T.i.}.
-Miło mi cię poznać. Mam
nadzieję, że będzie się nam razem dobrze współpracowało.
***
-To od czego zaczynamy? –
zapytała dziewczyna.
-Na początek chciałbym, żebyś mi
coś zaśpiewała, nieważne co. Może być piosenka z eliminacji.
{T.i.} zaczęła więc śpiewać,
dając z siebie naprawdę wszystko. Nie chciała wyjść przed chłopakiem na idiotkę
i udowodnić, że znalazła się tutaj zupełnie przypadkowo.
-Wow… No, jest lepiej, niż
myślałem. A kiedy z tobą skończę, będziesz najlepsza. – puścił do niej oczko. –
Od kiedy śpiewasz?
-Odkąd pamiętam. Zawsze to
uwielbiałam, muzyka jest nieodłączną częścią mojego życia. Bez niej ciężko
byłoby mi stawić czoła tym wszystkim problemom.
-Myślisz, żeby zacząć śpiewać
profesjonalnie?
To pytanie zbiło ją nieco z
tropu:
-No, nigdy się nad tym nie
zastanawiałam… Studiuję architekturę i to z nią wiązałam swoje dalsze życie i
zawód.
-A chciałabyś śpiewać?
-Cóż to za pytanie?! Jasne…
-Wiec spróbuj, co ci szkodzi.
Pomogę ci, jeśli chcesz.
-Najpierw naucz mnie jak nie
fałszować, a potem pomyślę o swojej przyszłości.
-Ok., chcesz coś do picia? Nie
bój się, nie wrzucę ci do szklanki tabletki gwałtu… - zaśmiał się
-Nie kpij sobie ze mnie! –
krzyknęła dziewczyna.
-Dobra, nie denerwuj się.
-Woda wystarczy.
***
-No co ty? – dziwiła się Amelia.
– Harry Styles?! Jak ty mogłaś nie słyszeć o One Direction?!
-Oj, daj już spokój. Sama nigdy
mi o nich nie opowiadałaś, a…
-Bo myślałam, że nie muszę! No
proszę cię, gdzie ty żyjesz, człowieku?! – emocjonowała się.
-Dla mnie to zwykły chłopak,
który będzie mnie uczył śpiewać, a nie jakiś celebryta.
-Okej, jak sobie chcesz. –
poddała się Amelia. – Ale musisz przyznać, że przystojny celebryta…
{T.i.} spojrzała na przyjaciółkę
z politowaniem.
-O matko, nie wierzę. Moja
najlepsza kumpela i Harry Styles!
***
Następnego dnia {T.i.} wyszła z
domu w o wiele lepszym humorze. W końcu los się nad nią ulitował i dał jej
szansę na spełnienie marzeń. Nagle usłyszała, jak ktoś ją woła:
-Hej! Czekaj gdzie ci tak
spieszno? – rzuciła jakaś dziewczyna.
-O co wam chodzi? – odburknęła.
-No jak to dokąd?! Przecież idzie
na randkę z Harrym Stylesem! – zaśmiała się druga.
-Daj spokój, jesteś żałosna
rozgłaszając te twoje plotki. Myślisz, że ktokolwiek będzie taki głupi, żeby w
nie uwierzyć?!
-Jakie plotki? Dajcie mi święty
spokój!
-Ty i Styles! Matko… - zaśmiała
się ironicznie.
-Coś w tym dziwnego? – na ulicy
rozległ się męski głos.
-H-hhar… - zaczęła nieznajoma,
wytrzeszczając oczy.
-Tak, Harry. Jak widać jestem
prawdziwy. A teraz, jak już ujrzałyście mnie na własne oczy, chyba możecie
sobie iść, prawda? – rzucił jakby od niechcenia.
Dziewczyny oddaliły się szybkim
krokiem z szokiem malującym się na ich twarzach.
-Co to za laski, znasz je? –
zapytał chłopak.
-Nie… ale to pewnie ktoś z
uczelni. A co ty tutaj robisz? – zapytała {T.i.}.
-Spóźniałaś się, więc
postanowiłem sprawdzić, co z tobą.
-Dzięki. – powiedziała.
-No co ty, nie ma sprawy.
Wkurzają mnie takie dziunie, które tylko patrzą, żeby zrobić komuś na złość.
Chodźmy, zaplanowałem już naszą dzisiejszą lekcję.
***
Godziny spędzone na zajęciach z
Harrym płynęły szybko i, o dziwo, w przyjemnej atmosferze. Chłopak w żaden
sposób nie był nachalny, ani nie próbował się narzucać. Za jakimś dziesiątym
razem udało mu się nawet namówić {T.i.} na tego nieszczęsnego drinka.
Dziewczyna zaczęła powoli zmieniać zdanie na jego temat, choć nie dawała tego
zbytnio po sobie poznać.
Pod koniec kolejnego spotkania
Harry zatrzymał dziewczynę trochę dłużej:
-Wiesz, długo myślałem nad tym
wszystkim i… naprawdę masz talent. Nie mówię tego, żeby ci się przypodobać, po
prostu to prawda i chcę, żebyś o tym wiedziała. Mam dla ciebie pewną
propozycję.
-Co to takiego? – zapytała nie
skrywając ciekawości.
-Za dwa tygodnie występujemy z
chłopakami tutaj, w Londynie. Może chciałabyś z nami zaśpiewać?
Na jego słowa {T.i.} aż opadła
szczęka.
-Serio? Zrobiłbyś to dla mnie? –
spytała podekscytowana.
-Pewnie. Uważam, że powinnaś się
wybić a samej może ci być trudno A przy okazji poznasz chłopaków. Pytałem ich
już o zdanie i nie mają nic przeciwko. To co, zgoda?
-No jasne! – wykrzyknęła.
-Zaśpiewałabyś ze mną „Little Things”.
***
Te dwa tygodnie minęły jak
mgnienie oka. Koncert miał odbyć się już dzisiejszego popołudnia i {T.i.}
właśnie próbowała się zrelaksować jedząc czekoladę sprezentowaną przez Amelię.
Dziewczyna miała zarezerwowane miejsce przy samej scenie i była niezmiernie
podekscytowana tym faktem.
Po paru chwilach pod jej domem
zaparkował samochód należący do Harrego.
-Gotowa? – zapytał chłopak
wchodząc do mieszkania.
-Trochę się denerwuję… a
właściwie to bardzo się denerwuję. A co, jak zafałszuję, albo zapomnę tekstu? –
żaliła się jadąc z chłopakiem na miejsce, gdzie miał odbyć się koncert.
-Mnie też na początku nie było
łatwo. Ale spróbuj sobie wyobrazić, że na scenie jesteś tylko ty i ja. Nie myśl
o widowni.
Po chwili byli już na miejscu.
{T.i.} nigdy w życiu nie widziała takich tłumów.
Weszli za kulisy i dziewczyna
poznała się z wszystkimi pozostałymi członkami zespołu. Została przez nich
przyjęta niezwykle ciepło, o co trochę się obawiała.
-No dobra, już czas. –
zapowiedział Liam. – Wychodzimy!
-Harry… - zaczęła {T.i.}. – Ja…
ja chyba nie dam rady.
-Tylko ja i ty, pamiętasz? –
szepnął chłopak ściskając ją za rękę.
***
-Jak się macie?! – krzyknął do
mikrofonu Zayn, na co tłum odpowiedział wiwatem. – Mamy dzisiaj w składzie
dodatkową osobę. {T.i.} jest początkującą, ale za to naprawdę bardzo dobrą
piosenkarką. Zaśpiewa dzisiaj z nami. Ośmielcie ją trochę brawami!
Serce dziewczyny biło w zawrotnym
tempie. Harry cały czas ściskał jej dłoń:
Tylko ty i ja…
Chłopak zaczął śpiewać nie
spuszczając z niej wzroku. Dziewczyna z oczyma utkwionymi w jego tęczówkach
dołączyła do niego po chwili. Kiedy skończyli, {T.i.} odważyła się na jedno,
krótkie spojrzenie w kierunku widowni. Fanki dzierżyły z dłoniach telefony z
zapalonymi latarkami. Widok był niesamowity. Po chwili rozległy się gromkie
brawa.
-Widzisz? Nie było czego się
obawiać. – szepnął jej do ucha Harry.
***
Resztę koncerty {T.i.}
przesiedziała za kulisami czekając na chłopaków. Miała trochę czasu na
przemyślenie kilku spraw. Musiała przyznać się sama przed sobą, że Harry
przeszedł niezwykła metamorfozę z natrętnego nieznajomego stając się kimś o
wiele ważniejszym... Zrobił dla niej więcej, niż ktokolwiek inny, chociaż
przecież wcale nie musiał. Poczuła, jak na dnie jej serca rodzi się inne,
całkiem nowe, nieznane dotąd uczucie.
-Wow, byłaś niesamowita! – z rozmyślań wyrwał ją głos Nialla, który wraz
z resztą zespołu zszedł ze sceny.
-Jestem z ciebie naprawdę dumny,
uczennico. – uśmiechnął się Hazza. – Świetnie się spisałaś, a fanki
najwidoczniej polubiły cię od pierwszego usłyszenia.
-Jestem wam na prawdę bardzo
wdzięczna, że mogłam z wami zaśpiewać. To był dla mnie wielki zaszczyt… -
zaczęłaś.
-Nawzajem! – puścił jej oczko
Louis.
-No, to teraz czas coś zjeść, nie
sądzicie? Nie wiem jak wy, ale ja jestem potwornie głodny. – zakomunikował
Niall masując się po brzuchu.
-Racja, chodźmy. – poparł go
Liam.
-Jesteś głodna? – zapytał Hazza.
-Nie, dzięki. Ale musze się
przewietrzyć.
-Spacer?
-Chętnie. – przytaknęła
dziewczyna z uśmiechem.
***
Słońce powoli chowało się za
horyzontem, a w powietrzu dało się wyczuć zapach lata.
-Wiesz, Harry – zaczęła {T.i.}. –
chciałabym cię przeprosić za moje zachowanie. Na początku nie byłam dla ciebie
zbyt miła.
-Ja chyba też nie byłbym
zachwycony na twoim miejscu, gdyby jakiś natręt ukartował konkurs śpiewu, tylko
dlatego żeby mógł mnie lepiej poznać. – zaśmiał się.
-Mimo wszystko byłam zbyt ostra.
I jeszcze raz dziękuję za wszystko. Nie wiem, jak mam ci się odwdzięczyć.
-Nie musisz. Chętnie pomogę ci,
jeżeli będziesz czegoś potrzebować. Mogę jeszcze coś dla ciebie zrobić?
-Właściwie to… tak. –
odpowiedziała po zastanowieniu. – Pocałuj mnie.
Chłopak spojrzał na {T.i.} w
niemałym szoku. Dziewczyna roześmiała się i spojrzała mu prosto w oczy.
-Obiecuję, że potem już dam ci
spokój. – wyszeptała, po czym zbliżyła swoje wargo do jego ust.
Ten pocałunek był elektryzujący.
W brzuchu dziewczyny do lotu poderwały się setki motyli. Wpiła ręce w jego
aksamitne włosy, a on uniósł ją nad ziemię i obrócił dookoła.
-Takiego zakończenia się nie
spodziewałem. – odrzekł z uśmiechem za ustach.
-Chyba właśnie sobie
uświadomiłam, że cię kocham.
-Dopiero teraz? – roześmiał się,
na co w odpowiedzi dostał kuksańca. – Ja ciebie też. – dodał.
Usiedli na pachnącej trawie.
Mieli siebie i niczego więcej nie potrzebowali. Bo czasami cały świat mieści
się w jednym człowieku.
"For nothing this wide universe I call, save
thou, my rose; in it thou art my all."
(Willam Szekspir)
Lady Jocker
__________________________
Kochani! Dodaję kolejnego imagina, tym razem o Hazzie. Mam
nadzieję, że się wam spodoba i zostawicie po sobie jakiś (najlepiej pozytywny
xD) komentarz. I jeszcze news, albo raczej plota: czyżby chłopcy jednak mieli
do nas zawitać? W internecie pojawiły się informacje, że ponoć akcja polskich
fanek dotarła do chłopców i być może dodadzą nasz kraj na swoją trasę
koncertową. Nie chcę się nakręcać, bo to mogą być totalne bzdury, ale...
O
MATKO, O MATKO, O MATKO!!!
Dziewczyny; sprzedajemy domy - jedziemy na koncert! Tak więc jeszcze raz proszę: komentujcie,
obserwujcie, polecajcie. Nam pozostaje tylko pisać! :)
Boże, jaki śliczny
OdpowiedzUsuństrasznie mi się podoba
Kocham twojego bloga i to jak piszesz
*-*-*-*-*-*-*-*-*-*-*-*-*-*-*-*-*-*-*-*
Pozdrawiam ^_^
Zapraszam na
http://magicisreall.blogspot.com
blog z imaginami prowadzony przez dziewczynę z fajnymi pomysłami
w niektórych są użyte wątki 18+ :-P
Polecam :-)
*-*-*-*-*-*-*-*-*-*-*-*-*-*-*-*-*-*-*-*
Awww..taki słodki imagin ;D
OdpowiedzUsuńCzekam na kolejny i kolejny i kolejny xD
Dodaj 2 część o Lou <3
Pozdrawiam Eve;*
Awwwww świetny :)
OdpowiedzUsuńfajny pomysł i dobre wykonanie :)
czekam na kolejny :)
pozdrawiam A.
Śliczny! :) Najbardziej podobał mi się moment kiedy okazało się, że Harry zrobił to wszytko, żeby móc lepiej tą dziewczynę... to było takie romantyczne!
OdpowiedzUsuńKocham jak dodajcie piosenki jak tło muzyczne. Naprawdę świetnie współgrają z tym co dalej jest napisane. A ta, którą dodałaś w tym opowiadaniu - zakochałam się w niej! :*
Jejkuuu, tak słodki, że nie muszę cukrować herbaty :3
OdpowiedzUsuńBoże ale słodki. Aż łezka mi się zakręciła w oku 💗
OdpowiedzUsuń