„Nigdy nie była tak rzetelnie przeświadczona, że mogłaby
go pokochać, jak teraz, kiedy wszelka miłość musiała być daremna.”
(Jane Austen)
Nagle zobaczyłaś przyjaciółkę,
która zawzięcie kłóciła się z Braniem (Facetem, który wziął cię za stylistkę).
-Ale niech mnie pan puści! Co
pan robi?! – awanturowała się nieźle skołowana Caroline. – {T.i.}! O matko…
Wytłumaczysz mi, co jest tutaj grane?
-No właśnie. Co ona tutaj
robi? Miałaś nie przyprowadzać znajomych! Niedługo cały Nowy Jork zleci się za
kulisy… - gorączkował się Brian.
-Spokojnie, ona… jest moją
pomocnicą! – palnęłaś.
Caroline wytrzeszczyła na
ciebie oczy.
-Kim? – zapytali jednocześnie
twoi rozmówcy.
-Oj… Caroline… No przecież
przyszłaś tutaj ze mną, żeby ubrać chłopców, prawda? – mówiłaś tonem, jakbyś
nauczała sześcioletnie dziecko, jednocześnie miażdżąc wzrokiem dziewczynę.
-T-taa… - wydukała tylko w
odpowiedzi.
-No właśnie. Więc my już sobie
pójdziemy i posiedzimy grzecznie za kulisami…
Chwyciłaś koleżankę za rękę i
pociągnęłaś za sobą, czując podejrzliwy wzrok mężczyzny.
Po chwili znalazłyście się w
pustej garderobie.
-Mamy kłopoty, prawda?
***
Dziewczyna słuchała twojej
opowieści z otwartymi ustami. Cała aż trzęsła się z emocji.
-Tylko się tak nie podniecaj,
bo znowu zrobi ci się niedobrze! – rzuciłaś śmiejąc się.
-Ja… Nie no, nie wierzę… -
jąkała się.
Tobie samej również nie było
łatwo uwierzyć, w to, co się stało. Nawet w najśmielszych marzeniach nie
przypuszczałaś, że coś takiego przydarzy się właśnie wam!
Chłopcy śpiewali jak
zaczarowani. Wy też śpiewałyście za sceną. No, generalnie skrzeczałyście, jak
wrony, ale byłyście takie szczęśliwe, że wcale nie przeszkadzało wam, że ktoś z
personelu może was usłyszeć.
Zespół zagrał jeszcze parę
piosenek i porozdawał autografy. Po chwili zobaczyłaś nieco zmęczoną, ale
uśmiechniętą twarz Niall’a wychylającą się zza sceny. Za nim kroczyła cała
reszta.
-No i jak? Podobało ci się? –
zapytał Zayn. – O, widzę, że mamy jeszcze jednego VIP-a. – zaśmiał się.
Caroline poczerwieniała jak
burak i wydukała, jakby w transie:
-Zaaaayyyynnnn…
-Taa… - zaśmiał się jeszcze
głośniej. – A to Harry, Louis, Niall i Liam. – przedstawił kolegów.
-Oooch… Chyba znów mi słabo… -
jęknęła, po czym opadła ciężko na kanapę.
-No. To kto ma ochotę na
imprezę? – zapytał Liam.
-O… No to w takim razie my już
sobie pójdziemy… - zaczęłaś niepewnie.
-Och, nie chcecie z nami
zostać? Będzie fajnie! – przerwał ci Niall.
-Y?! – pisnęła Caroline, po
czym ponownie opadła na sofę, z której chwilę temu udało jej się dźwignąć na
drżących nogach.
-No… Skoro nie macie nic
przeciwko…
-Będzie super, zobaczycie. –
puścił wam oczko Zayn.
***
Chłopaki zabrali was do dużej,
oświetlonej światełkami sali.
-Zawsze robią nam takie
imprezy, po koncertach. – wyjaśnił Zayn, który najwidoczniej wziął sobie za cel
przybliżyć wam tajniki życia celebrytów. – Ludzie z ekipy są naprawdę świetni!
-Powiedz, jak to jest
występować przed tyloma ludźmi? – zagadnęła twoja, nieco już ośmielona
towarzyszka.
-Och, to wspaniałe uczucie! –
kontynuował chłopak. – Stoisz przed tyloma ludźmi, mając świadomość, że czekali
w kilkugodzinnych kolejkach, tylko po to, żeby zobaczyć cię na żywo… Nasi fani
są naprawdę wspaniali. Chciałbym poznać ich wszystkich z osobna…
Po chwili dołączyliście do
reszty chłopców. Niall właśnie zajadał się smakołykami, Liam tańczył z Daniele,
a Harry i Louis prowadzili rozmowę gestykulując żywo.
-Hej, chłopaki!- zawołał Zayn.
– Zajmiecie się naszymi koleżankami?
-Jasne! – wybełkotał Niall z
buzią pełną pieczonych ziemniaków.
-I jak? – zapytał Louis
podchodząc do ciebie.
-Och, byliście niesamowici!
-Cieszę się, że ci się podobało.
– zaśmiał się chłopak, widząc, jak bardzo wszystko przeżywasz.
-Jak mogło by być inaczej?
Rozmawialiście w najlepsze,
kiedy podeszła do was jakaś dziewczyna…:
-Hej, Lou! – krzyknęła z
daleka.
-Eleanor! – uśmiechnął się
chłopak. – Poznaj, to jest {T.i.}, nasza nowa stylistka.
Nagle poczułaś coś dziwnego w
środku… Jakby ktoś zdjął ci z oczu różowe okulary.
-H-hej… - wykrztusiłaś z
siebie.
-Miło mi. – rzuciła
dziewczyna. – A teraz wybacz, ale porwę Louisa…
Pociągnęła go za rękę i po
chwili znikli w tłumie zaproszonych gości. Stałaś sama z przygryzioną wargą. No
tak… Eleanor. Ale… przecież co cię to obchodziło? To byłoby nieco dziwne gdyby
taki chłopak jak Lou był singlem…
-Hej, mała! Co jest, ducha
zobaczyłaś? – Harry pomachał ci ręką przed oczyma.
-Wybacz, zamyśliłam się
trochę.
Chłopak spojrzał na ciebie
nieodgadnionym wzrokiem.
-O! Leci moje ulubiona
piosenka! Chodź na parkiet, nie daj się prosić! – uśmiechnął się zachęcająco.
-Czemu nie? Chętnie.
W chwilę potem tańczyliście do
przyjemnej muzyki płynącej z głośników. Obok was zobaczyłaś rozpromienioną
Caroline, która razem z Zaynem wykonywała dzikie podrygi.
Wieczór był prawie idealny.
Prawie. Łudziłaś się, że wszystko jest w porządku, ale tak naprawdę nie było.
Poczułaś coś do tego chłopaka, odkąd tylko zamieniłaś z nim pierwsze zdanie.
Wmawiałaś sobie, że wszystko jest po staremu, ale nie mogłaś znieść myśli, że
teraz tańczył gdzieś do romantycznej muzyki z nią…. Nie była brzydka, ale i tak
nie dość dobra dla niego.
Grubo po północy zakomunikowałaś, że trzeba
wracać. Caroline opierała się rękami i nogami, ale po długich namowach,
tłumaczeniach i obietnicy sprezentowania dużej tabliczki Milki dziewczyna
uległa.
-To my się będziemy zbierać! –
rzuciłaś na pożegnanie.
-Czekajcie chwilę. – wysapał
Liam biegnący w waszą stronę. – Czyli co? Chcecie nas dalej ubierać, no nie? –
zapytał, jakby z nadzieją w głosie.
-No jasne! – wypaliła
Caroline, zanim zdążyłaś otworzyć usta.
-Świetnie. To w takim razie my
z Niallem urobimy Briana i załatwione.
-Nam w końcu nie odmówi. –
puścił wam oczko blondyn. – Macie tutaj nasze numery. Zadzwońcie rano, to
omówimy szczegóły.
Pożegnałyście się z chłopakami
(w tym z Louisem, który zachowywał się nieco… nieswojo. Albo to tylko przez to
zmęczenie tak ci się wydawało…) i pijane szczęściem pognałyście do mieszkania.
Czułaś, że nie zmrużysz tej
nocy oka.
***
„Boże, spraw, żeby to nie był
sen” – pomyślałaś, zanim otworzyłaś oczy. Twoja komórka zawibrowała, a na
ekranie wyświetlił się napis: Niall. „Dzięki, Boże.”. Uśmiechnęłaś się sama do
siebie i odczytałaś wiadomość:
Hej, mała! Jak tam, wyspana?
Posadę u nas masz załatwioną, Brian nie miał żadnych obiekcji ;) A! I jeszcze
jedno. Dzisiaj wypadają urodziny Liama, więc przydałoby się coś zorganizować.
Możemy liczyć na ciebie i Caroline?
No tak! 29 sierpnia! Jak
mogłaś zapomnieć…
No jasne! :D – wystukałaś n
telefonie, po czym rzuciłaś w przyjaciółkę poduszką:
-Wstawaj, śpiochu! Już
dziesiąta!
-Zostaw mnie samą z Zaynem…! –
wybełkotała z twarzą wtuloną w materac.
-Musimy pomóc chłopakom
zorganizować imprezę dla Liama! – krzyknęłaś.
-Mmmm….
-No wstawaj! – spróbowałaś
ponownie zwlec ją z łóżka. – No dobra… Zrobię naleśniki z nutellą…
-Ktoś tutaj powiedział
„nutella”?! – krzyknęła całkiem już rozbudzone przyjaciółka.
***
-No dobra, gdzie to powiesić?
– zapytałaś Harrego, podtrzymującego taboret, na którym stałaś.
-Tutaj będzie dobrze…
Razem z Harrym rozwieszałaś
ozdoby w domu Liama, który aktualnie został zwerbowany przez Zayna do
„niezwykle ważnego zadania”. Poczułaś niesamowite zapachy dobiegające z kuchni
okupowanej przez Nilla, Louisa i Caroline.
-Jak wam idzie? – krzyknął
Lou.
-Już prawie kończymy! –
odpowiedziałaś.
-Musimy się pośpieszyć. Zayn
napisał, że Liam zaczyna się wkurzać.
-Co oni właściwie robią? –
zapytałaś.
-Zayn zabrał Liama do centrum
handlowego, żeby pomógł mu wybrać nowy T-shirt…
-Co w tym takiego
„niecierpliwiącego”? – zaśmiałaś się.
-Nie byłaś jeszcze na zakupach
z Zaynem… - powiedział Harry.
-Okej, gotowe.
Rzuciłaś krytyczne spojrzenie
na wasze dzieło. Dom wyglądał naprawdę prześlicznie. Cieszyłaś się, że możesz
brać udział w przygotowaniach.
-O nie! – usłyszałaś Nialla. –
Gdzie się podziały babeczki… Byłem pewien, że postawiłem je tutaj!
-Caroline… - rzuciłaś z
wyrzutem.
-Ale o co chodzi? –
odpowiedziała, wychylając swoją umorusaną czekoladą twarz zza kuchennych drzwi.
-Następnym razem nie
wpuszczajcie jej do kuchni polubownie…
***
-Zayn, co jest grane?! –
dobiegł was z dołu głos jubilata.
-NIESPODZIANKA!!! –
ryknęliście wyskakując zza mebli.
-Nie…!
Na twarzy Liama wykwitł wielki
uśmiech.
-Jesteście niemożliwi! –
zaśmiał się.- Tylko mam jedną obiekcję… Następnym razem nie każcie mi jechać na
zakupy z nim! – powiedział wskazując na uśmiechniętego od ucha do ucha Zayna.
W salonie zgromadziło się
całkiem sporo gości, w tym Eleanor. Ale nie miałaś zamiaru zaprzątać sobie tym
głowy. Miałaś zamiar tego wieczoru bawić się świetnie i nikt, ani nic nie było
w stanie tego zepsuć.
Zabawa rozkręciła się i już po
niedługim czasie wszyscy podrygiwali do muzyki z zamontowanych przez ciebie i
Harrego głośników.
Jak to na każdej imprezie, co
tu dużo gadać, był też alkohol. Spoko alkoholu…
A ty nie żałowałaś sobie
drinków, jak zresztą cała reszta. Caroline ulotniła się gdzieś. Co ciekawe
Zayna też nie było w zasięgu wzroku. Tańczyłaś z Niallem do rytmu „Troublemaker” Olly’ego Murs’a, a Harry
podrywał jakąś dziewczynę przy barku. Ale gdzie był Louis?
-Eleanor!!! – z zamyślenia
wyrwał cię zrozpaczony głos chłopaka.
Serce zabiło ci mocniej.
Spojrzałaś w stronę, z której dobiegał głos. Zamurowało cię.
-Eleanor…
„Mam tak wiele, a uczucie do
niej pochłania wszystko; mam tak wiele, a bez niej wszystko staje się niczym.”
(Johann Wolfgang Goethe)
Lady Jocker
_____________________
Jak obiecałam, tak dodaję. Mam nadzieję, że was zaciekawiłam i zachęciłam do dalszego śledzenia losów Lou.
Liczę, na wasze zainteresowanie i komentowanie naszych imaginów. Szczerze mówiąc, trochę nas zasmuciłyście brakiem komentarzy pod czwartym fam-ficem. Tym razem na was liczymy. Nie zawiedziecie nas, prawda? ;)
Na koniec chciałyśmy powiadomić was, że co dziesiąte opowiadanie będzie naszym wspólnym dziełem :D
Dlaczego?! Dlaczego w tym momencie?! Bardzo lubię ten imagin jest bardzo wciągający. :)
OdpowiedzUsuńCieszę się, że trafiłam na waszego bloga <3
Sorki za to, że to już drugi komentarz ale...
OdpowiedzUsuńRazem z moją współwariatką nominowałyśmy waszego blogaa do Versatile Blogger Award. :)
Więcej informacji ---> http://kiziaigieniaprzedstawiaja.blogspot.com/
Hej. Bardzo spodobał mi się wasz blog z imaginami. Przeczytałam wszystkie i muszę powiedzieć, że zostanę waszą stałą czytelniczką. Wasze historie są oryginalne i ciekawe. Nie przesłodzone, a dosyć realistyczne za co macie u mnie dużego plusa. Wygląd bloga również zasługuje na pochwałę, bo jest prześliczny. Tak więc pokłony dla Early Grey, bo ma wielki talent :)
OdpowiedzUsuńCo do imagina z Lou to jest CUDNY. Szkoda tylko, że skończyłyście w takim momencie. Eh... Czekam z niecierpliwością na kolejny. Pozdrawiam i życzę weny ~felicity.
Świetna część! I dzięki temu zakończeniu jeszcze bardziej podsyciłaś moją ciekawość na to, co będzie się działo dalej :D
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że wkrótce dodacie kolejnego imagina - trzymam was za słowo i jeszcze w tym tygodniu pojawi się drugie opowiadanie od Chaby Baby! :)