“I’ve
been waiting all this time to finally say it, but now I see your heart’s been taken and nothing could be worst. Baby, I loved you first. Tight my chances couldn't be when he is standing. That's what hurts the most. Girl, I came so close but now you'll never know; baby, I loved you first”
( One Direction -
loved you first )
Opowiem wam
historię:
Był sobie raz mały chłopiec; nieśmiały, zamknięty w sobie i
bojący się świata. Pewnego letniego popołudnia wybrał się nad rzekę, gdzie
zawsze się bawił i ujrzał dziewczynkę. Była naprawdę bardzo ładna i poczuł, że
chciałby się z nią zaprzyjaźnić. Od tamtej pory przechodził w to samo miejsce
regularnie, żeby ją zobaczyć.
Któregoś dnia znalazł na brzegu złoty naszyjnik; medalionik
z miejscem na zdjęcie w środku. Postanowił zebrać się na odwagę i podszedł do
nieznajomej wręczając jej ozdobę. Dziewczynka uśmiechnęła się i przyjęła
prezent.
-Cześć, jestem {T.i.}, a ty jak masz na imię? – zagadnęła
piskliwym głosikiem.
Chłopiec przedstawił się i również obdarzył ją niepewnym
uśmiechem.
-Chcesz zostać moją przyjaciółką? – zapytał cichutko.
Dziewczynka energicznie pokiwała głową. Od tamtej poty
spotykali się regularnie, bawili, śmiali się. Kiedy chłopiec był z dziewczynką
czuł się szczęśliwy i jakby dopełniony.
Lata mijały, a ich przyjaźń nie przygasła ni na jotę. Kiedy
tylko dziewczynka wpadała w tarapaty, potrzebowała pomocy a z biegiem czasu i
ramienia do wypłakania był zawsze obok.
Tym chłopcem byłem ja.
***
-Myślisz, że powinienem? Nie jestem pewny czy to wypali… A
co jeśli zrobię tylko z siebie idiotę?
-Och Niall, jak możesz tak mówić? – ofuknęła mnie {T.i.} –
Oboje doskonale wiemy, że jesteś niesamowity. Teraz pora, aby reszta świata się
o tym dowiedziała.
-Reszta świata… - uśmiechnąłem się na jej słowa.
-A co, myślisz, że to niemożliwe? Ja w ciebie wierzę i
jestem pewna, że wszystko się powiedzie. Ty też powinieneś tak myśleć.
-Ale ci wszyscy ludzie… No i jurorzy… - jąkałem się.
-Och, chłopaku! Jesteś stworzony do występowania przed nimi!
Nie daj się dłużej prosić i idź na ten cholerny casting! – nie ustępowała. –
Proszę. Dla mnie.
-No… dobrze. Mogę spróbować. – poddałem się, nie mogąc
wytrzymać jej przenikliwego spojrzenia.
Prawda jest taka, że zawsze robiłem wszystko, o co mnie
prosiła. Tak miało być i tym razem.
-Ale pójdziesz ze mną? – zapytałem nieśmiało.
-Nie wyobrażam sobie, żebyś zabrał kogoś innego! –
wykrzyknęła uradowana, po czym poderwała się z ławki, na której siedziała i
zarzuciła mi ręce na szyję. – No dobra, to co zaśpiewasz?
-Myślałem o So Sick Ne – Yo… - zacząłem niepewnie.
-To jedna z moich ulubionych! – wykrzyknęła.
-Tak, wiem. – posłałem jej kolejny uśmiech.
-No to dawaj! Pierwsza próba!
***
-Heej… Nie denerwuj się tak. – powiedziała {T.i.}
pocieszającym tonem i położyła mi dłoń na ramieniu.
-Łatwo ci mówić… - rzuciłem.
-Przecież wiesz, że się uda. Ja jestem tego pewna.
Gdyby nie ta dziewczyna w życiu nie zrobiłbym czegoś
takiego, jak wystąpienie w X – faktorze. Ale zmieniłem się przy niej. Na
lepsze. Jej dobra energia spływała na mnie i powoli zaczynałem wierzyć, że to
może wypalić.
-No dobra. Chuchnij.
-Co?!
-Chyba nie chcesz powalić wszystkich oddechem, jeszcze zanim
zaczniesz śpiewać? – zaśmiała się dźwięcznie.
-Śmieszne. – odparłem ironicznie i polubownie spełniłem
polecenie.
-Ujdzie. – spojrzała na mnie po czym dodała już nieco
poważniej. – Chodź tutaj, Niall.
Podszedłem do niej. Oplotła mnie swoimi zgrabnymi ramionami.
Jej jedwabiste włosy połaskotały mnie po twarzy. Była najpiękniejszą
dziewczyną, jaką kiedykolwiek widziałem. Była tak idealna… niesamowita… jedyna…
I była zawsze przy mnie. Może to właśnie dlatego tak bardzo ją kochałem…?
-Powodzenia. – szepnęła jeszcze i lekko popchnęła mnie w
kierunku sceny.
Wszystko potoczyło się tak szybko. Występ, głosowanie, „Tak
nie, tak… Przechodzisz dalej!” Świat wirował wokół mnie. Czyżby los w końcu dał
mmi szansę? Zszedłem ze sceny półprzytomnym krokiem, nie do końca świadom tego,
co się stało.
-Niall!!! Wiedziałam! Wiedziałam! Jestem z ciebie taka
dumna! – emocjonowała się {T.i.}
-Czy ja właśnie przeszedłem do kolejnego etapu?
***
Pomimo tego, że mój występ pokazali w telewizji niezbyt
wiele ludzi z mojego otoczenia wykazało zainteresowanie. Mnie jednak całkowicie
wystarczało, że o n a we mnie wierzyła.
Tego dnia {T.I.} miała wyjechać na obóz językowy na południe
kraju. To miały być dwa tygodnie. Niby nie długo, ale ja zacząłem tęsknić,
jeszcze zanim wsiadła do autobusu. Odprowadziłem ją na miejsce i niechętnie
oddałem bagaże.
-To tylko dwa tygodnie. Szybko zleci, zobaczysz. – mrugnęła
do mnie pocieszająco.
-Jasne. Baw się dobrze.
-A ty pracuj nad piosenką. Och! Będę mogła szpanować przed
innymi uczniami, że mój najlepszy przyjaciel występuje w X – faktorze!
Uśmiechnąłem się w odpowiedzi.
-Będę tęsknił.
-Ja też. – powiedziała cicho.
Objąłem ją delikatnie, a ona dała mi całusa w policzek.
Czułem, że na twarzy rozkwitają mi dwa olbrzymie rumieńce. Odwróciłem głowę w
przeciwną stronę, żeby to ukryć.
-Do widzenia. – szepnęła jeszcze, po czym razem z innymi
uczestnikami skierowała się do pojazdu.
-Do widzenia. – powiedziałem cicho, ale ona nie mogła mnie
już usłyszeć.
***
Dni bez niej ciągnęły się w nieskończoność. Miałem jednak,
czym się zająć. Zawsze uciekałem w muzykę, kiedy miałem dosyć całego świat i
chciałem na chwilę od niego uciec.
Tak bardzo chciałbym mieć w sobie tą odwagę, tą pewność
siebie, żeby chociaż dać jej jakiś znak. Przez te wszystkie lata tłumiłem w
sobie uczucie, którym ją darzyłem, ale okazało się być silniejsze ode mnie.
Nic jednak nie mogłem zrobić. Ona mogła mieć każdego. Nie
musiałaby nawet kiwać palcem. Co innego ja. Zawsze zbyt nieśmiały i niepewny,
żeby zrobić cokolwiek.
Widocznie tak już musiało być, że {T.i.} nie była mi pisana.
***
-{T.i.}! Nareszcie! – krzyczałem do niej już z daleka.
-Niall!
Podbiegła do mnie i z impetem rzuciła torby na ziemie.
-Jak było? – zapytałem uśmiechnięty od ucha do ucha, bo znów
miałem ją obok siebie.
-Chodźmy do kafejki. Wszystko ci opowiem.
Po paru minutach siedzieliśmy już wygodnie w kawiarni, a
przed nami stały dwa kubki gorącej czekolady.
-No więc? – zagadnąłem.
-No więc było świetnie. – emocjonowała się {T.i.}. – Przez
te dwa tygodnie nauczyłam się więcej niż w ciągu całego roku nauki tutaj. A
poza tym poznałam tylu wspaniałych ludzi… Josha….
Serce stanęło mi w piersi a z filiżanki, którą trzymałem
właśnie w rękach wylało się trochę napoju.
-Josh…? – wyjąkałem, próbując zabrzmieć naturalnie.
-Tak… Mieszka niedaleko. I wiesz… Chyba iskrzy między nami.
– odparła z wzrokiem utkwionym w blat stołu.
-Och. No tak. Świetnie. – rzuciłem – Wiesz, ja już muszę się
zbierać. Muszę jeszcze trochę poćwiczyć przed kolejnym występem.
Wstałem i bez słowa wyszedłem z tego feralnego miejsca.
***
Szedłem zatłoczonymi ulicami Londynu nie panując już nad
łzami, które niekontrolowanie spływały mi po policzkach.
Głupiec. Nigdy nie
będzie twoja. Pogódź się z tym. Myślisz, że kim ty jesteś? Myślisz, że taka
dziewczyna jak ona mogłaby spojrzeć na ciebie w t e n sposób, zainteresować się
tobą? Przestań, nie rób z siebie głupca. Niech w końcu dotrze do ciebie, że nie
jest ci pisana! A teraz wracaj do domu i zapomnij o niej raz na zawsze…
… zapomnij…
***
Musiałem oderwać się od tego wszystkiego. Nie życzyłem jej
źle, wręcz przeciwnie; jedyną rzeczą, która motywowała mnie, żebym jakoś trwał
w tym wszystkim była właśnie moja miłość do niej. A miłość, prawdziwa miłość
jest gotowa do poświęceń. Tak bardzo chciałem, żeby była szczęśliwa… Nawet,
jeśli to miało się stać moim kosztem.
Musiałem pogodzić, się z faktem, że to nie ja jestem tym
jedynym, do której należy jej serce, który szepce jej do ucha czułe słówka,
który trzyma ją w ramionach, chroniąc przed światem.
To nie mnie darzyła tym płomiennym uczuciem.
Może to i dziwne, ale już wtedy, będąc małym, kilkuletnim
chłopcem wiedziałem, że ta roześmiana dziewczynka odmieni moje życie.
Nie było mi łatwo patrzyć, jak umawia się na randki, jak
spotyka z chłopakami…
Pamiętam, jak pewnego wieczoru jeden z nich zaprosił ją na
miasto. Poprosiła mnie wtedy, żebym doradził jej, w co się ubrać. Założyła na
siebie obcisłą czerwoną sukienkę i czarne szpilki, a włosy upięła w kok.
Wyglądała wtedy jak bóstwo… Chociaż dla mnie zawsze tak wyglądała. Nieważne czy
w makijażu i rozczochranych włosach, czy w wieczorowej kreacji… Była
bezapelacyjnie najpiękniejszą kobietą na świecie. A ja byłem szczęściarzem,
mogąc przebywać w jej otoczeniu.
Kiedy wychodziliśmy gdzieś razem wyobrażałem sobie, że
jesteśmy parą. Ludzie często też tak myśleli. Byłem wtedy taki dumny mogąc
kroczyć obok niej przez ulice Londynu…
Teraz miała kogoś, kogo kochała. Kto prawdopodobnie kochał ją,
bo jakże mogłoby być inaczej…
Ale najgorsze w tym wszystkim było to, że miałem tą cholerną
świadomość, że mógłbym dać jej więcej niż on…
***
Siedziałem w domu przed telewizorem z miską lodów
czekoladowych w ręku próbując skupić się na durnym programie telewizyjnym,
który właśnie puszczali, kiedy moja komórka zaczęła dzwonić. Widząc, że to
{T.i.} odetchnąłem głęboko i odebrałem połączenie.
-Nial…? – zaczęła tak cicho, że trudno było mi dosłyszeć jej
słowa. – Ja… Jesteś zajęty?
-Nie, właściwie to się nudzę. – odparłem zgodnie z prawdą.
-Moglibyśmy się spotkać? – zapytała z nadzieją w głosie.
-{T.i.}… Co się stało? – zapytałem. Znałem ją zbyt dobrze,
żeby nie wyczuć, że coś jest na rzeczy.
-Nie chcę o tym rozmawiać przez telefon. Mógłbyś do mnie
wpaść?
-Jasne. Już lecę mała. – odparłem, po czym rzuciłem na stół
miskę, która wylądowała na nim z brzękiem.
Nie zastanawiając się długo zarzuciłem bluzę na ramiona i
pośpieszyłem do jej domu.
***
Zadzwoniłem do drzwi, które otworzyły się błyskawicznie.
Kiedy ujrzałem jej zapłakaną twarz odpowiedź sama nasunęła mi się na myśl. To z
j e g o powodu.
-Wejdź proszę. – zaprosiła mnie do środka.
-Mała… Co on ci zrobił?
{T.i.} łkając zarzuciła mi ramiona na szyję. Przytuliłem ją
mocno do siebie i zacząłem kojąco głaskać po głowie.
-On… Był zbyt natarczywy. Ja… nie byłam na to gotowa, nie
chciałam tego… - jąkała się.
Ręce zacisnęły mi się w pięści.
-Czy on… - zacząłem próbując utrzymać nerwy na wodzy. – Czy
on coś ci zrobił…?
-Nie… Udało mi się go wyrzucić.
Nagle rozległo się natarczywe stukanie. Dziewczyna wtuliła
się we mnie jeszcze mocniej. To mogła być tylko jedna osoba. Odepchnąłem ją
lekkim, ale zdecydowanym ruchem. Podszedłem do drzwi…
-Otwieraj! – doszły mnie głosy z zewnątrz.
Właśnie to miałem zamiar zrobić. Chłopak, stojący na
zewnątrz spojrzał na mnie pogardliwie:
-To ty jesteś ten cały, jak mu tam… - zaczął.
-Niall. – dokończyłem. – Tak, to ja. A ty to zapewne Josh?
-No brawo chłoptasiu. A teraz racz mnie przepuścić, bo mam
tutaj niedokończone sprawy.
-Tak się zdaje, że ja tak samo. – rzuciłem, po czym z
impetem uderzyłem sukinsyna w szczękę z siłą, o jaką siebie nie podejrzewałem.
Konkurent upadł na brukowane podejście. Usłyszałem za sobą
głos {T.i} pytający, co się dzieje.
Chłopak najwidoczniej nie spodziewał się takiego obrotu
spraw. Podniósł się na łokciach. Krwawił mocno z nosa.
-Ty? Ty chcesz się bić ze mną? – rzucił kąśliwie.
W odpowiedzi dostał kolejny cios. Tym razem w brzuch.
Mocniejszy. Zakrztusił się i zaczął ze świstem wciągać powietrze.
-Masz pięć sekund. – powiedziałem chłodno. – Jeden, dwa…
Zawahał się przez chwilę, spojrzał na mnie, potem na
uchylone drzwi, po czym na „pięć” odszedł z grymasem na twarzy. Nie dochodziło
do mnie, co przed chwilą zrobiłem, ale wiedziałem jedno: musiałem jej
powiedzieć. Jak nie teraz to nigdy.
{T.i.} pojawiła się za mną z wystraszoną miną.
-Już po wszystkim. Jesteś bezpieczna. – uspokoiłem ją.
-Och, Niall. – odetchnęła.
-Jest coś, co chciałbym ci powiedzieć… - zacząłem.
-Najpierw ja. – przerwała mi. – Niall, wybacz mi, proszę.
Wiem, że to może wydać ci się dziwne, ale… Ja … On był tylko… przykrywką?
Pocieszeniem? Sama nie wiem, jak to nazwać. Chodzi o to, że… - zawahała się
przez moment, po czym wyjęła coś spod koszuli.
Złoty refleks rozjaśnił pokój. Medalion. Nosiła go przez
cały czas… Otworzyła klapkę i moim oczom ukazało się nasze wspólne zdjęcie.
Byliśmy na nim jeszcze dziećmi. Stałem oniemiały, nie zdolny do wypowiedzenia
słowa.
-Miałaś go cały czas przy sobie? – wydukałem trudem formując
słowa.
-Niall… Kocham cię. Kochałam cię od… od zawsze. Jesteś moim
aniołem stróżem. Przez te wszystkie lata ja… Po prostu bałam się, że tego nie
zaakceptujesz, że mnie nie zechcesz, a ja tym samym zniszczę naszą przyjaźń.
Ale nie mogę już dłużej tego ukrywać. Nie mam już na to siły…
Spojrzałem prosto w te piękne oczy i zbliżyłem swoje usta do
jej ust. Obdarzyłem ją pocałunkiem, w którym zawarte były wszystkie moje
uczucia… Wszystko, co chciałem jej przekazać.
Dziewczyna spojrzała na mnie zdezorientowana.
-Właśnie to samo chciałem ci powiedzieć…
***
Oto właśnie moja historia. Myślę, że jest ona wystarczającym
argumentem zachęcającym do walki o swoje marzenia i do tego, aby nie bać się
okazywać swoich uczuć, a w szczególności miłości, bo miłość to najwspanialsze
uczucie, jakim człowiek może obdarzyć i jakie może dać.
„Nigdy w życiu nie przyszłoby mi do
głowy, że po tylu latach pamięć o nas w nim przetrwała. Byliśmy dziećmi,
dorastaliśmy razem i odkrywaliśmy świat, trzymając się za ręce. Kochałam go –
na ile dziecko pojmuje, czym jest miłość.”
(Paulo Coehlo)
Lady Jocker
___________________________________
Na wstępie chcemy wam bardzo, bardzo podziękować za aż ponad 2600 wyświetleń! To na prawdę wiele dla nas znaczy i motywuje do dalszego działania. Jak zwykle prosimy KOMENTUJCIE, OBSERWUJCIE, POLECAJCIE!!! :D
Jak zapewne zauważyłyście na blogu pojawiła się ankieta "O kim najchętniej czytasz imaginy". Głosujcie, a my w miarę możliwości postaramy się dostosować ;)
Standardowo prosimy też o wspomożenie lajkami <KLIK!> :)
No to na koniec jeszcze taki news, o którym pewnie i tak już wszystkie wiecie xD No więc nasz kochany Irlandczyk ściągnął aparat! Nie wiem, jak Wy, ale ja uważam, że wyglądał w nim słodko i będę za nim trochę tęsknić. No, ale tak czy inaczej zawsze wygląda słodko. W końcu to Niall :P
To miał być już koniec, ale jeszcze tak na koniec, na koniec: na innych blogach często pod imaginami pojawiają się dedyki. Jeżeli chciałybyście dostać taki dedyk u nas, to po prostu piszcie!
No, to już na prawdę tyle. Miłego weekendu! :)
O Boże! O Boże! To takie słodkie! Wzruszyłam się! :) Przepiękny Imagin i taki prawdziwy! Jestem pewna, że gdyby to wszytko okazało się być prawdą, Niall na pewno nie wahałby się walczyć o dziewczynę, na której mu zależy. W końcu kto, jak to, ale on zasługuje na szczęście! ;*
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i czekam na kolejne opowiadanie w wielką niecierpliwością! :)
Naprawdę piękny, najlepszy jaki czytałam... :')
OdpowiedzUsuń