piątek, 26 kwietnia 2013

#10. One Direction cz. I


-Harry… Dajmy sobie z tym spokój. – wyrwała go z zamyślenia.
-Co masz na myśli? – odparł obojętnie podnosząc wzrok znad monitora.
Dziewczyna spojrzała pustym wzrokiem w kierunku okna i westchnęła ciężko.
-Dobrze wiesz…
Styles zmarszczył brwi, po czym zamknął laptopa odkładając go na stolik obok łóżka. Nerwowo podrapał się po karku w zakłopotaniu. Poparzył na nią z wymuszonym zdziwieniem. Blondynka prychnęła sarkastycznie i zamaszyście poderwała się z miejsca.
-Jak długo jeszcze zamierzamy ciągnąć tę szopkę?!
-Jeżeli chodzi o mnie, to możemy skończyć już teraz.
-Dobrze. – burknęła i podniosła z podłogi spakowaną już wcześniej walizkę. Bez słowa przekroczyła próg trzaskając drzwiami.
-Bardzo dobrze. – mruknął sam do siebie z uśmiechem po jej wyjściu.


***


Ten dzień był wyjątkowy pod tym względem, iż po raz pierwszy od dwóch tygodni zza chmur wyszło słońce. Ludzie wylęgi z betonowych wieżowców, by nadrobić zaległości, spotkać sicze znajomymi i po prostu nacieszyć się tą chwilą, która, znając uroki tego miasta, nie miała potrwać zbyt długo.
Tego popołudnia przyjaciele spędzali swój wolny czas w ogrodzie Louisa.
-Nialler? Posmaruj mi plecy! – rozkazał Zayn machając blondynowi przed nosem mleczkiem do opalania. Chłopak widząc błagalne spojrzenie Malika niechętnie odłożył na talerz skrzydełko kurczaka.
Lou i Liam siedzieli na brzegu basenu mocząc nogi w letniej wodzie. Panującą między nimi cisze przerwał ni stąd ni z owąd młodszy z nich:
-Jak było wczoraj na zakupach z Eleonor?
-Chyba miałeś na myśli Christinę… - odparł patrząc na niego zmęczonym spojrzeniem.
-Już nie rozróżniam tych twoich dziewczyn – zaśmiał się dźwięcznie szatyn.
Tommo przewrócił tylko oczami, dając znać przyjacielowi, że nie chce poruszać tego tematu.
-Jak mogłeś dać się tak wrobić? – z twarzy Liama nie znikał ironiczny uśmieszek.
-Robię to tylko dla dobra zespołu. – próbował wybrnąć z sytuacji, przyznając w duszy rację rozmówcy.
-Przyznaj się w końcu, że podoba ci się ta cała sytuacja. Trzy dziewczyny… Niedługo dojdzie do tego, że będziesz miał inną na każdy dzień tygodnia. – wymamrotał Niall z pełnymi ustami włączając się w rozmowę.
Lou w przypływie frustracji zacisnął szczękę i cisnął w Horana klapkiem, wytrącając mu z ręki skrzydełko, które z pluskiem wpadło do wody.
-Kochanie! Co on ci zrobił?! Jak mógł rozłączyć nas w tak perfidny sposób?! MÓJ SKAAARB!!! – chłopak zaczął wczuwać się w rolę Golluma klęcząc nad basenem wykonując gesty rozpaczy. – Ratuj go głupcze!!!
-Nie będę nurkował w czeluściach Mordoru dla głupiego skrzydełka! – zaśmiał się nieco mniej już spięty chłopak.
Zabawną atmosferę przerwał głuchy dźwięk. Wszyscy spojrzeli w kierunku, z którego dobiegał ów odgłos. Przed nimi stanął Harry, rzucając torbę na płytki. Na jego twarzy gościła zagadkowa mina.
-Co jest, Hazz? – zapytał nieco zdziwiony obecnością chłopaka Liam.


***


Zayn razem z Lou rozsiedli się przed ekranem wielkiego telewizora tocząc zawziętą rozgrywkę między FC Barceloną, a AC Milanem. Już po kilku minutach wyszło na jaw, kto lepiej zna się na rzeczy: wynik 7:0 mówił sam za siebie. Nagle z kuchni dobiegło ich stłumione przekleństwo i zapach spalenizny.
-Niall? Rozpalasz tam ognisko, czy co? Przecież mamy kuchenkę elektryczną, zapomniałeś? Nie używaj takich prymitywnych metod! – krzyknął Tommo nie odrywając wzroku od gry.
Liam wyjął telefon z kieszeni i szybko wykręcił numer, odkładając go na stół.
-A ty co robisz? – spytał jak dotąd nieobecny Harry.
-To tak na wszelki wypadek, gdyby Niallowi zachciało się jednak podpalić nam dom.
-Obiad już z prawie gotowy! – usłyszeli glos „kucharza”.
-To może jednak zadzwonimy po pizzę… - jęknął pod nosem Zayn, próbując zdobyć choć jeden punkt w strciu z Tomlinsonem.
-Dlaczego tak wcześnie wróciłeś? Myśleliśmy, że będziesz chciał spędzić więcej czasu z Taylor i zobaczymy się dopiero na nagraniu.- Payne zwrócił się do nadal zamyślonego Stylesa.
-Zerwaliśmy. – odrzekł obojętnie nawet nie odrywając wzroku od rozgrywki chłopaków.
W tej chwili wszystkie oczy skierowały się prosto w jego kierunku i nawet Nialler wbiegł do salonu bezskutecznie próbując zagasić mały pożar na patelni z ziemniakami.
-Dlaczego? Myśleliśmy, że między wami wszystko dobrze się układa. Wyglądaliście na szczęśliwą parę… - gorączkował się Irlandczyk.
-Miałeś już dosyć „słodziutkiej” panny Swift? – zaśmiał się Tommo odkładając tym samym kontroler.
Wyczuwając, że atmosfera między Lou a Hazzą robi się coraz gęstsza, Zayn spróbował załagodzić jakoś sytuację:
-Niall, odłóż tą nieszczęsną patelnię i zadzwoń wreszcie po pizzę.


*** 


Po uporczywych namowach przyjaciół Hazza zdał lakoniczną relację z wydarzeń sprzed kilku godzin. Wydawało się, że to pozornie ważne wydarzenie nie odegrało dla niego żadnej ważniejszej roli. Chłopcy zachowywali się, jakby przeżywali to wszystko bardziej, niż on. Tylko Lou był niewzruszony, jakby wiedział, że to wszystko prędzej czy później się tak skończy.
-Co możemy zrobić, żebyś poczuł się lepiej? – zakłopotany Liam poklepał chłopaka po ramieniu.
-Wicie co? Mam świetny pomysł. Chodźmy się gdzieś zabawić, spimy się, wyrwijmy jakieś panienki… - ożywił się Malik.
-Ok. – powiedział Styles. – Ale to ja wybieram Lokal.
Widząc pozytywną reakcją Harry’ego bez namysłu przystali na jego warunki.


***


-Czy tobie już do reszty odbiło?! – rzucił oburzony Liam. – Tylko ty mogłeś wpaść na pomysł, żeby zabrać nas do… klubu dla gejów!
-Przecież nie mieliście nic przeciwko temu, abym wybrał miejsce. – odparł wyraźnie zadowolony z siebie Harry.
Cała piątka wpatrywała się w neonowy szyld. Moment konsternacji przerwał im nieznajomy chłopak, który posłał blondynowi zalotne spojrzenie.
-O! Spójrzcie! Chyba się mu spodobałem! – krzyknął uradowany. – Idziemy!!!
Horan złapał za rękę Zayna, po czym dziarsko podążyli w stronę wejścia. W ich ślady poszli też Louis i Styles. Liam stał chwilę w miejscu tocząc ze sobą wewnętrzną walkę. Co powie Danielle, kiedy dowie się, że byłem w klubie dla homoseksualistów… Po chwili podjął jednak decyzję, że w końcu ktoś musi sprawować pieczę nad tą bandą i niechętnie zrównał z nimi krok:
-No dobra, Styles, ale robię to tylko ze względu na ciebie. I ani słowa mojej dziewczynie!


***


W środku było duszno i tłoczno. Otaczający ich mężczyźni dawali im niedwuznaczne sygnały. Tymczasem chłopcy stali nieco zdezorientowani. Jedynie Harry zdawał się być całkiem rozluźniony i jakby w swoim żywiole. Po chwili obok Nialla pojawił się mężczyzna sprzed klubu. Szepnął coś Horanowi do ucha, a ten nieznacznie się uśmiechnął i podążył za nim na środek parkietu.
-Tylko uważaj na siebie! Nie rób głupich rzeczy! – gorączkował się Liam, próbując podążyć wzrokiem za przyjacielem, jednak już po chwili stracił go z oczu.
-Wyluzuj Daddy, przecież nie zajdzie w ciążę! – słowa Harry’ego wyraźnie poprawiły nastrój pozostałym.
Kiedy siedzieli przy barze Hazza zamówił dla nich drinki. Już po chwili Zayn nawiązał kontakt z, trzeba przyznać, całkiem przystojnym chłopakiem. Liam nadal nerwowo rozglądał się za Irlandczykiem, który w najlepsze bawił się na parkiecie. Lou siedział zgarbiony nad swoją szklanką, nie mając kontaktu z otoczeniem. Loczek zaś żywo dyskutował z barmanem. Wszystko wskazywało na to, że znają się oni już jakiś czas.
-Harry! Ty tutaj! – Styles usłyszał za plecami znajomy głos. Odwrócił się i zobaczył za sobą uśmiechniętą twarz Justina, jego kolegi.
Kiedy znajomi witali się serdecznie, Tommo rzucił im ukradkowe spojrzenie przez ramię. Na jego twarzy malowało się zdziwienie pomieszane z niezadowoleniem. Styles jakby zupełnie zapomniał o istnieniu chłopców i odszedł na bok z Justinem.
Po chwili obok Lou pojawił się Liam:
-Stary, lepiej nie chodź tutaj do toalety, dobrze ci radzę… - powiedział słabym, łamiącym się głosem szatyn.
-Nie będzie takiej potrzeby, bo już wychodzimy. Harry najwyraźniej znalazł sobie lepsze towarzystwo. – powiedział wskazując ruchem głowy na stojących pod ścianą znajomych, którzy świetnie się ze sobą bawili.
-Stary, teraz mi to mówisz?! – jęknął płaczliwym głosem Payne. – Mogłem dotrzymać, aż wrócimy do domu…
Tommo tylko przewróciło oczami w teatralnym geście i oznajmił Zaynowi, że wychodzą. Już zmierzali ku wyjściu, kiedy przypomnieli sobie o Horanie. Liam przepychał się przez tłum bawiących się w poszukiwaniu przyjaciela. Kiedy wreszcie go znalazł siłą oderwał go od zabawy i oboje dołączyli do reszty i razem opuścili klub.


***


-Powiesz mi w końcu, o co chodzi? – zapytał Justin widząc wyraźnie, że coś jest na rzeczy.
Harry nie miał ochoty dawać mu żadnych wyjaśnień. Przyszedł tu tylko, żeby dobrze się bawić, a nie rozgrzebywać ponownie przeszłość.
-Zerwaliśmy z Taylor, ale proszę, nie każ mi o tym znów opowiadać. – jęknął Styles.
Justin stał oparty o ścianę. Tylko kiwnął głową, zastanawiając się nad sensem jego słów. Wydawało mu się, że robiąc to postąpił on zgodnie z sobą i właściwie. Jego mina świadczyła jednak co innego.
-Reszta wie? – zapytał wyrywając się z zamyślenia.
-Zależy o czym.
-Przecież dobrze wiesz… – odpowiedział podnosząc na niego wzrok.
-Nie… – odparł widocznie bijąc się z uczuciami. - Jeszcze nie czas.


***


Było już grubo po trzeciej, a on nadal nie wracał. Mimo ogromnego zmęczenia nie mógł zmrużyć oka. Jego myśli nadal krążyły wokół wydarzeń tej nocy. Poszedł tam dla niego i tylko dla niego, a ten zostawił go odchodząc bez słowa. Może to wydawało się głupie, ale poczuł się zdradzony.
Czuł się dziwnie z myślą, że Harry jest teraz sam na sam z jakimś obcym mężczyzną i to na dodatek w klubie dla homoseksualistów... Choć nie znał tego całego Jutsina już od pierwszego spotkania poczuł do niego niechęć. Wiedział, że od teraz będzie musiał zabiegać o swojego przyjaciela. Nie mógł znieść myśli, że może polec w tej walce.
Myślał, że Styles wie, ile tak naprawdę dla niego znaczy… Chociaż teraz docierało do niego, że może nie okazywał mu tego w należyty sposób.
Godziny spędzone sam na sam ze swoimi myślami w pustym, ciemnym pokoju dały mu do zrozumienia, że jego uczucia powoli zaczynają wymykać się spod kontroli.

Chaba Baba i Lady Jocker

_________________________________

Jak obiecałyśmy, tak dodajemy pierwszą część naszego wspólnego dzieła :) Mamy nadzieję, że opowiadanie jest niekonwencjonalne i  jeszcze nie raz Was zaskoczy! 
Trzeba przyznać, że łącząc nasze odmienne charaktery literackie to cud, że do tej pory się nie pozabijałyśmy :D Jesteśmy bardzo ciekawe, co Wy sądzicie o tej mieszance!

Tym razem nie dajemy żadnego limitu komentarzy. Pokazałyście, że stać Was na wiele, więc tym razem pokładamy w Was pełne zaufanie!

Miłego weekendu! ;*

3 komentarze:

  1. kiedy dokończysz to o Harrym?Fajne:)

    OdpowiedzUsuń
  2. Wow! To jest naprawdę świetne! Nie sądziłam, że tak dobrze można połączyć ze sobą elementy komedii i romansu, gdyż chyba domyślam się, co się tu będzie działo! Szkoda, że to opowiadanie będzie pojawiać się tak rzadko, bo jest genialne! :D Czekam za to z niecierpliwością na kolejny imagin i zgadzam się z poprzedniczką: niech to będzie Harry! :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Musicie mieć nieźle zryte banie żeby, pisać coś takiego... W końcu znalazłam kogoś takiego jak ja xD Szkoda, że będziecie dodawać kolejne części tak rzadko, ale dzięki temu zdobyłyście nową czytelniczkę! :)

    OdpowiedzUsuń