Potrafię czytać z twoich oczu. Potrafię czytać w twoim sercu. Zakochasz
się i będziesz cierpieć.
(Paulo Coelho)
Jej błękitne tęczówki wpatrywały
się we mnie z ogromną ciekawością, ale zdziwieniem jednocześnie. Nie mogłam
wydusić z siebie słowa, widząc przed sobą różowo-włosą obładowaną torbami.
Przełknęłam głośno ślinę czując jak całe moje ciało sztywnieje. Widząc moją
reakcję dziewczyna wymusiła uśmiech i obejrzała mnie od góry do dołu.
- Cześć, czy jest może Zayn? –
spytała spokojnie rozglądając się po wnętrzu mieszkania.
- Tak, tak – ożywiłam się,
próbując wypaść naturalnie – Proszę, wejdź.
Wpuściłam ją do środka modląc
się, by Malik miał na sobie cokolwiek. Podążyłam za dziewczyną, która stanęła
na środku salonu i rzuciła na ziemię swoje walizki. W tym momencie z pokoju
wyszedł Zayn. Odetchnęłam z ulgą widząc go w ubraniu, z idealnie ułożonymi włosami.
- Perrie! – krzyknął po czym
wziął dziewczynę w ramiona i zaczął ściskać – Dlaczego nie powiedziałaś, że
wracasz wcześniej!? Przyjechałbym po ciebie, zrobił kolację, cokolwiek.
- Chciałam zrobić ci
niespodziankę – pocałowała chłopaka w usta – Ale chyba mi się nie udało…
Jej spojrzenie zatrzymało się na
mnie, po czym przeniosła je na mulata, widocznie oczekując odpowiedzi co robię
w domu jej chłopaka i to późno w nocy.
- Och, to jest {T.I},
początkująca piosenkarka – poczułam jak moje oczy robią się momentalnie większe
– Spotkaliśmy się na dzisiejszym koncercie i zaproponowałem jej, że omówimy
parę istotnych spraw związanych z jej
przyszłą karierą.
- Miło mi poznać, jestem {T.I} –
odparłam po chwili ciszy ściskając rękę dziewczyny. Zayn dał mi znak żebym
wreszcie coś powiedziała i pomogła mu w tym marnym przedstawieniu – Bardzo cię
przepraszam, że tak zasiedziałam się u twojego chłopaka, ale kiedy Zayn zaczyna
mówić o muzyce traci się przy nim poczucie czasu.
- W porządku, cieszę się, że ci
pomaga – odparła wyraźnie uspokojona Edwards tuląc się do Zayna, który
obejmował ją ramieniem. W duchu musiałam przyznać, że wyglądają razem naprawdę
ładnie…
- Cóż, nie będę wam już
przeszkadzać – odparłam, nie chcąc nadużywać zaufania Perrie. Zarzuciłam na
ramiona kurtkę i wzięłam torbę – Na pewno się za sobą stęskniliście, więc
zostawiam was samych… Zayn – chłopak oderwał swoje spojrzenie od niebieskookiej
– Dziękuję ci za rozmowę, mam nadzieję, że jeszcze kiedyś się spotkamy.
Chłopak bez słowa skinął głową
nawet nie odprowadzając mnie do wyjścia. Kiedy zamykałam za sobą drzwi,
ostatnie co widziałam co namiętnie całującą się p a r ę.
Zaczęły targać mną zimne dreszcze
mimo że na dworze było stosunkowo ciepło. Poczułam jak coś przewraca mi się w
żołądku, a oczy zaczynają mnie piec. Nie miałam zamiaru o tym myśleć, ale cały
czas wracałam do wydarzeń sprzed kilku chwil. Nadal miałam przed oczami Zayna,
który tak bardzo ucieszył się z widoku
Perrie. Jego ciepły głos kiedy do niej mówił, silne ramiona obejmujące jej
ciało. W tym momencie poczułam się po prostu cholernie zazdrosna, że m ó j Zayn
poświęca uwagę innej kobiecie.
Jego oczy były niczym dwie
iskierki kiedy zobaczył ją w swoim pokoju. Jeszcze nigdy nie widziałam w nich
tyle radości i blasku. Czy kiedykolwiek były takie, kiedy widywał się ze mną?
Czy chociaż raz przytulił mnie tak mocno i jednocześnie czule, jak ją tego
wieczoru? Czy mówił do mnie tak pięknie kiedy się spotykaliśmy, żeby spędzić ze
sobą noc? Doskonale znałam odpowiedź, ale tak bardzo nie chciałam się do tego
przyznać. Wolałam gdybać, że po prostu nigdy tego nie zauważyłam. Choć to było
tylko perfidne kłamstwo.
Nie chciałam wracać do domu,
czułam, że najpierw muszę pomyśleć o wszystkim, co wydarzyło się do tej pory.
Szłam spokojną ulicą Londynu przypominając sobie to, jak się poznaliśmy, jak
spontanicznie i naturalnie rozmawialiśmy tego wieczoru w klubie. Jak
obiecywaliśmy sobie, że to co robimy jest tylko czystą zabawą bez zobowiązań.
Był dla mnie taki dobry, romantyczny, szarmancki. Nigdy nie dawał mi odczuć
tego, po co tak naprawdę się spotykamy. Zachowywaliśmy się niczym para i
niekiedy zapomniałam, gdzie leży granica zdrowego rozsądku.
I podczas tych 4 miesięcy, jakie
spędziliśmy wspólnie, z dala od wszelkich trosk i smutków, zaczęłam czuć do
niego to, czego nigdy nie powinnam. Zaczęło kiełkować we mnie uczucie, które
powinnam zdusić już w zarodku. Ale nie potrafiłam, nie chciałam tego. Przecież
on też zachowywał się, jakbym była dla niego wszystkim. Szkoda, że wierzyłam w
to tylko i wyłącznie ja. On nigdy nie powiedział mi tych dwóch magicznych słów,
nigdy nie dał mi do zrozumienia, że czuje coś więcej. Tego nie było w naszej
umowie. A ja się do niej nie zastosowałam…
Perrie była naprawdę piękną i
utalentowaną dziewczyną. Kim byłam ja by z nią konkurować? Nikim. I tak się też
czułam. Serce Malika było już zajęte przez tą dziewczynę. To jej wyznawał
miłość, to do niej zwracał się z czułością. To o nią się troszczył. Ja byłam
tylko zabawką na jakiś czas, którą można wyrzucić kiedy stanie się
niepotrzebna. Byłam po prostu po to, żeby zapełnić pustkę w jego sercu…
Wróciłam do domu. Amy jeszcze nie
spała, co przyjęłam z niezadowoleniem. Ostrożnie weszłam do środka, po czym
szybko minęłam kuchnie, w której znajdowała się moja przyjaciółka i wesoło
gawędziła przez telefon. Od razu
skierowałam się do łazienki i nie zdejmując ubrań weszłam pod prysznic.
Chciałam zmyć z siebie jego dotyk
i zapach. Pragnęłam pozbyć się uczucia wykorzystania i porzucenia. Czułam się
paskudnie z myślą, że oddałam swoje ciało bez najmniejszego uczucia, że
zrobiłam to wszystko tylko dla fizycznej przyjemności.
Woda spływała po moim ciele,
sprawiając, że ubranie coraz bardziej się do mnie kleiło. Tak bardzo chciałam,
żeby to wszystko okazało się tylko sen, koszmarem, z którego się obudzę i nie
dopuszczę, by coś podobnego wydarzyło się w moim życiu…
Wyszłam na korytarz. Z ubrań
kapały strużki wody pozostawiając za mną ślady. Chciałam być silna, ale nie
dałam rady. Chciałam pokazać wszystkim, że umiem ponieść konsekwencję swoich
decyzji, ale nie umiałam. Upadłam na podłogę przytłoczona emocjami i
bezradnością, a po moich policzkach zaczęły płynąc łzy.
- {T.I}! – Amy przybiegła na
piętro i kucnęła obejmując mnie swoimi ramionami – Co się dzieje? Kto ci to
zrobił?
- Za… Zayn… - załkałam wiedząc,
że dziewczyna zna odpowiedź na to pytanie. Bez słowa wtuliłam głowę w jej pierś
i pozwoliłam, żeby rozpacz mną zawładnęła. Amy pozwoliła, bym wypłakała się na
jej ramieniu, nie mówiła nic, tylko delikatni głaskała mnie po włosach.
- Czy chcesz mi powiedzieć co się
stało? – spytała kiedy trochę się uspokoiłam. Podniosłam się z jej kolan i
usiadłam pod ścianą. Zrobiłam zniesmaczoną minę po czym spojrzała na przyjaciółkę.
- No proszę! Możesz już
powiedzieć „a nie mówiłam”! – warknęłam, na co dziewczyna zrobiła zdziwioną minę
– No co tak patrzysz?! Tylko nie udawaj, że nie wiesz co się stało!
- Może i wiem, ale chciałabym
żebyś sama mi o tym opowiedziała – odpowiedziała łagodnie łapiąc mnie za rękę.
Ku mojemu wielkiemu zdziwieniu miała łagodny wyraz twarzy i jak prawdziwa
przyjaciółka chciała mi w tej chwili tylko pomóc.
- Byłam taka głupia… Wydawało mi
się, że panuję nad swoimi uczuciami, że znam granicę. Myliłam się. Byliśmy u
niego w domu, leżeliśmy w łóżku, całowaliśmy się… Nagle ktoś zadzwonił do
drzwi, poszłam otworzyć, a tam… stała Perrie! Perrie Edwards! Dziewczyna Zayna
Malika! – schowałam twarz w dłonie – Gdybyś widziała jego minę kiedy ją
zobaczył. Tego nie da opisać się słowami! Jeszcze nie widziałam tak
szczęśliwego człowieka… Kiedy oni czule się witali, ja stałam z boku, jak
niepotrzebna rzecz… I wtedy zrozumiałam, po co mu byłam potrzebna…
- Tak mi przykro.
- Niepotrzebnie. To nie twoja
wina. Próbowałaś mi pomóc, a ja i tak wiedziałam swoje. Amy, tak cholernie mi
przykro, że cię nie posłuchałam…
Po raz kolejny tego dnia
rozpłakałam się rzewnie. Dziewczyna mocno mnie przytuliła i trzymała w swoich
ramionach. Próbowałam dziękować Bogu, że mam teraz przy sobie osobę, która
pragnie mi pomóc i chce być ze mną w tych trudnych chwilach. Ale jedna,
cholerna myśl nie dawała mi spokoju – że w ramionach tego jednego mężczyzny
poczułabym się najszczęśliwsza.
Ile można wytrzymać bez osoby,
którą darzy się miłością, która jest dla nas niczym powietrze? Bez widoku
której obumiera się niczym kwiat? Czułam jak z dnia na dzień brakuje mi sił,
jak moje serce staje się coraz słabsze…
Od tamtego wieczoru minął już
tydzień. Bez jego widoku, bez jego głosu. Bezskutecznie próbowałam zapomnieć,
wymazać z pamięci to, co łączyło nas do tej pory. Te obrazy żywy we mnie i
sprawiały mi ogromny ból. Bo powoli zdawałam sobie sprawę, że już nigdy nie
będzie tak, jak kiedyś…
Perrie przeprowadziła się do
Zayna. Spała w tym samym łóżku co my, dotykała tych samych miejsc na jego
ciele co ja, jej usta łączyły się jego, tak samo jak moje… A ja nie mogłam nic
z tym zrobić, on nigdy nie był mój, nie należał do mnie…
Próbowałam się z nim
skontaktować. Codziennie pisałam do niego wiadomości i dzwoniłam. Nie
wiedziałam na czym stoję. Czy wszystko jest już skończone? Czy miałam wymazać z
pamięci te chwile i jego samego? Ponieważ Zayn nic jeszcze nie powiedział tliła
się we mnie nadzieja, że jeszcze nie wszystko stracone. Że to tylko chwilowy
„kryzys” i za kilka dni znowu będziemy mogli się spotkać.
Codziennie przepraszał mnie
krótkim sms’em, że ma dużo pracy lub jest z Perrie i bardzo ciężko jest mu
znaleźć chwilę dla n a s… Ale zapewniał, że tęskni i czeka na moje pocałunki.
Że brakuje mu mojego głosu i ciepłych rąk. O, jakże chciałam wierzyć, że to
wszystko jest prawdą…
Z dnia na dzień wiadomości
stawały się coraz krótsze, a potem zanikły całkowicie. Nie odbierał moich
telefonów ani nie odpisywał na sms’y. Za każdym razem starałam pokazać się mu,
że jednak jestem warta kilku minut, że przecież nie mógł zapomnieć, co przeżył
u mego boku…
I tak pewnego dnia, po prawie
dwóch tygodniach samotności, dostałam od niego wiadomość. Chciał spotkać się w
jego mieszkaniu dzisiaj wieczorem. Nie pokładałam się z radości, to było jak
deszcz na moją duszę, która przez ten czas stała się suchą pustynią.
Równo o umówionej godzinie
stanęłam pod drzwiami jego mieszkania. Serce biło mi jak oszalałe, tak długo go
nie widziałam, tak bardzo się za nim stęskniłam, ale… co mu powiem kiedy w
końcu stanie przede mną? Że jest dla kimś więcej niż tylko kolegą, z którym
miło jest pójść do łóżka? Że znaczy dla mnie więcej niż sama mogłam to sobie
wyobrazić? Że go kocham?!
Moje rozmyślania przerwał jego
cichy głos. Podniosłam głowę i napotkałam jego czekoladowe oczy. Uśmiechnął się
lekko po czym wpuścił mnie do środka. Bez dotyku, bez pocałunku. Strapiona, przestąpiłam próg i udałam się do pokoju. Poprosił bym usiadła, po czym zajął
miejsce naprzeciw mnie.
- Perrie ma koncert i będzie dopiero
po północy – wyjaśnił Malik starając się nie patrzyć mi w oczy. Myślałam, że
wykona jakiś konkretny ruch, że weźmie mnie na ręce i, jak zawsze to robił,
zaniesie do sypialni i przypomni mi dlaczego tak bardzo za nim tęskniłam.
Nic się takiego nie stało. Nadal
siedział niewzruszony na fotelu i przyglądał mi się badawczo. Chyba ujrzał w
moich oczach zawód, bo westchnął ciężko. Bawił się chwilę koszulą, dopóki nie
zaczął mówić:
- {T.I}, nie wiem od czego
zacząć, ale musimy porozmawiać – przełknęłam głośno ślinę, nie mając pojęcia o
co mu chodzi.
W tej chwili w mojej głowie panował kompletny
mętlik. Nagle chłopak zajął miejsce obok mnie i złapał za rękę. Po raz pierwszy
odkąd tu przyszłam musnął delikatnie w usta. Chciałam pogłębić pocałunek, ale
mi nie pozwolił. Wydawało się, że robił to wszystko pod przymusem…
- Nie myśl, że żałuję tego co
stało się między nami, tych wszystkich wspólnie spędzonych chwil – zaczął wyliczać
– Dzięki tobie poznałem życie od innej, ekscytującej strony. Świat już nigdy
nie będzie dla mnie taki sam. Ale obydwoje doskonale wiemy, że nic nie trwa
wiecznie i ciągle zachodzą zmiany…
- Zayn – jęknęłam cicho coraz
bardziej gubiąc się w jego słowach – O co chodzi?
- Poprosiłem cię, żebyś przyszła,
ponieważ muszę zadać ci jedno, jedyne pytanie. Nic więcej od ciebie nie chcę,
tylko szczerej odpowiedzi – pokiwałam głową, że rozumiem – Co czujesz?
- Nie wiesz? – szepnęłam
splatając nasze dłonie – Nie dałam ci tego dostatecznie do zrozumienia?
Niech moje łzy popłyną hen,
daleko, aby mój ukochany nie dowiedział się nigdy, że płakałam z jego powodu.
(Paulo Coelho)
_____________________________________________
Jak obiecałam, tak dodaję 2 część historii o Zaynie. Mam nadzieję, że potrzymam Was w napięciu do następnej, ostatniej już, części.
Mam również kilka naprawdę ważnych informacji. Otóż dowiedziałam się dlaczego Lady Jocker nie chce (Tak! NIE CHCE) dodawać Imaginów. Otóż moja przyjaciółka nie ma zamiaru marnować swojego cennego czasu na pisanie czegoś, co nawet nie jest doceniane. Zraził ją brak komentarzy i obojętność. Po prostu straciła motywację do pisania. I wcale się jej nie dziwię...
Jak mam być szczera to również nie podoba mi się pisanie dla JEDNEGO komentarza pod Imaginem. To po prostu sprawia mi wielką przykrość, że nikomu nie podoba się to, co piszę. Bo ja własnie tak to odbieram. Jak mam być szczera to nie wiem co będzie dalej. Być może dopiszę ostatnią część do tej historii i na razie z tym skończę. Bo nie widzę sensu, żeby ciągnąć to dalej. Boli i to bardzo. Ale życie jest trudne i trzeba podejmować wiele raniących decyzji...
Bardzo proszę Was o komentarze, jeśli cokolwiek Wam na nas zależy!
Do zobaczenia....?
Chaba Baba
_____________________________________________
Jak obiecałam, tak dodaję 2 część historii o Zaynie. Mam nadzieję, że potrzymam Was w napięciu do następnej, ostatniej już, części.
Mam również kilka naprawdę ważnych informacji. Otóż dowiedziałam się dlaczego Lady Jocker nie chce (Tak! NIE CHCE) dodawać Imaginów. Otóż moja przyjaciółka nie ma zamiaru marnować swojego cennego czasu na pisanie czegoś, co nawet nie jest doceniane. Zraził ją brak komentarzy i obojętność. Po prostu straciła motywację do pisania. I wcale się jej nie dziwię...
Jak mam być szczera to również nie podoba mi się pisanie dla JEDNEGO komentarza pod Imaginem. To po prostu sprawia mi wielką przykrość, że nikomu nie podoba się to, co piszę. Bo ja własnie tak to odbieram. Jak mam być szczera to nie wiem co będzie dalej. Być może dopiszę ostatnią część do tej historii i na razie z tym skończę. Bo nie widzę sensu, żeby ciągnąć to dalej. Boli i to bardzo. Ale życie jest trudne i trzeba podejmować wiele raniących decyzji...
Bardzo proszę Was o komentarze, jeśli cokolwiek Wam na nas zależy!
Do zobaczenia....?
O kurcze jestem ciekawa jak to się potoczy ;P szybko daj następną część!!
OdpowiedzUsuńHej to nietak ,że się niepodoba, tylko po przeczytaniu tego cuda ludzie tracą mowę i tyle! Nie ma sięzym przejmować , ja uwielbiam tego bloga i jestem wierną fanką! Liczę na was,
OdpowiedzUsuńLove xxx
Dalej już nie mogę doczekać się następnej części !!!!
OdpowiedzUsuńŚwietny imagin! :) Trzyma w napięciu i sprawia, że nie mogę doczekać się kolejnej części. Mam nadzieję, że nie przestaniecie pisać, bo robicie to na prawdę świetnie i szkoda by było zmarnować talent tylko z powodu ignorancji. Ja jestem wierną fanką i czytam każde opowiadanie z zapartym tchem. A wiec: Ludzie! Pomóżcie i pokażcie, że wam zależy!!!
OdpowiedzUsuńświetna część, podoba mi się, że uchwyciłaś wszystko z tak realistycznej strony, tj. bohaterka nie unosi się godnością, tylko wciąż pisze, dzwoni, zachowuje się w pewnym stopniu desperacko i w miłości taka własnie desperacja często nam towarzyszy, dobrze, ze tego nie pominęłaś. intryguje mnie też zachowanie Zayna. mam nadzieję, że w kolejnej części wszystko wyjdzie na jaw, a nawet jeśli nie, to i tak podsycisz moje zaciekawienie. pozdrawiam
OdpowiedzUsuńMagdalena
super imaginy, piszcie, piszcie, piszcie :)
OdpowiedzUsuńSwietne, boskie. Czekam na nexta. Mam jeszcze jedną prośbe nie przestawaj pisać, bo na prawde masz tkent i nie zmarnuj tego. <3
OdpowiedzUsuńBoże, popłakałam się, czytając tę część... Niesamowite jest to jak pokazujesz uczucia swojej bohaterki - nie jest idealna i kocha Zayn'a, naprawdę go kocha. A on zachowuje się jak ostatni dupek, to takie przykre... Czekam z niecierpliwością na część trzecią! Czy mogłabyś mnie poinformować o niej na moim blogu www.torn-fanfiction.blogspot.com ? Byłoby mi miło, gdybyś przeczytała to opowiadanie :)
OdpowiedzUsuńNa prawdę śliczne ! Spodobał mi się liczę na kolejne części ? ;)) ~Louise.M. GOOOD JOOB !
OdpowiedzUsuń